Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Przeznaczenie czy przypadek? Odcinek 19
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy Mark i Sabrina będą razem?
Tak
66%
 66%  [ 4 ]
Nie
16%
 16%  [ 1 ]
Nie wiem
16%
 16%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 6

Autor Wiadomość
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:04, 14 Lut 2009    Temat postu:

Wow bosko Very Happy <333

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarne
I  milka
I  milka



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 7130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:41, 14 Lut 2009    Temat postu:

Super czekam na new

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasiula89
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 265
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:24, 10 Mar 2009    Temat postu:

Super czekan na kolejny !!!!!!!!!!Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:20, 14 Mar 2009    Temat postu:

Odcinek 15


Ludzie są różni. To nie podlega żadnej dyskusji. Każdy człowiek jest inny. Na świecie nie ma identycznych mężczyzn, kobiet czy dzieci. Każdy jest inny. Ma inny charakter, inaczej postrzega świat. Ma inne autorytety i cele postawione w życiu. Nic więc dziwnego, że ludzie inaczej okazują sobie miłość. Inaczej odnoszą się z tym pięknym uczuciem. Najlepiej to widać na zatłoczonej ulicy wielkiego miasta. No albo w dużym, często odwiedzanym przez ludzi parku. Wystarczy usiąść i poobserwować ludzi. Może się wydawać nudnym zajęciem. Ale wcale takim nie jest. No chyba, że ktoś nie lubi czasami usiąść spokojnie, pomyśleć i poobserwować. W takim razie to jest nudne zajęcie. No ale wracając do tematy miłości i okazywania jej. Tak samo jak ludzie są różni to jej okazywanie jest różne, chodź tu nie ma aż takiej rozbieżności. Ja dziele na dwie grupy główne: ludzie pokazujący wszystkim swoją miłość oraz na każdym kroku mówiący kochanej osobie o swoich uczuciach i ludzi skrywających ją , którzy uważają, że nie należy obnosić się ze swoimi uczuciami. Do pierwszej grupy należą odważne i otwarte osoby. Jeżeli się kochają to muszą pokazać to całemu światu. Nie jest ważne czy są sami w pokoju czy w wielkim centrum handlowym z tysiącami ludzi. Każde miejsce jest dla nich dobre by pokazać jak się kochają. Na każdym kroku mówią te magiczne słowa „Kocham cię”. Dla nich liczą się tylko oni. Przy sobie zapominają o całym świecie. Mogłoby się wydawać że to tylko miłość na pokaz. Czy tak jest? Może w niektórych wypadkach tak jest. Ludzie czasami zrobią wszystko by zwrócić na siebie uwagę. Inni naprawdę się kochają i okazują to wszędzie, bo chcą się podzielić tą miłością. Tylko, że niektórzy nie chcą tej miłości. Obserwatorzy często są oburzeni. Ale nie ma się co dziwić. Nie wszyscy chcą słyszeć i widzieć co kilka minut dowody miłości. Nie wszystkim się to podoba. No i jest ta druga grupa. Należą do niej osoby skryte ale też nie tylko takie. Do tej grupy należą ludzie, którym nie zależy na tym by ich miłość została zauważona. Chcą by tylko osoba kochana wiedziała co do niej czuje. Dla nich liczy się tylko ta osoba, a nie inne wokół. Jeżeli raz usłyszały słowo kocham to pamiętają to do końca życia i nie trzeba im tego powtarzać co minutę. Pamiętają i kochają. Kochają najbardziej szczerze jak tylko potrafią. Ale też jest im trudno zdobyć się na to wyznanie. Boją się odrzucenia. Jednak jeśli druga osoba wie, że jej ukochany/ ukochana tak podchodzą do sprawy to cieszą się z tego wyznania. Cieszą się z jednego „Kocham” niż z kilkuset. Cieszą się, bo wiedzą, że to jest szczere wyznanie. Ja należę do tej drugiej grupy. Ciężko mi jest pokazać, że kocham. Trudno jest mi wypowiedzieć tak od razu słowo kocham. Nie mogłabym powiedzieć tego od tak sobie. Ja naprawdę muszę kochać by ktoś usłyszał ode mnie to słowo. Może dlatego tak mało osób usłyszało te słowa. Może kocham wiele osób, ale tak mało ludzi usłyszało to słowo, bo się boję. Boję się odrzucenia i tego bólu. Jednak gdy komuś powiedziałam, że kocham może być pewny, że to najszczersze uczucie, które u mnie ciężko zmienić.
Dobra koniec tego czegoś. Wracamy do życia Sabriny i Marka. Ona siedziała w swoim pokoju i coś robiła. Co robiła? Nie powiem tego, bo zepsuję niespodziankę. A on.... Leżał w swoim łóżku i chodził przy nim jego ojciec.
Jason niepewnie zapukał do drzwi, jednak nikt mu nie odpowiedział. Prawdopodobnie Sabrina nie słyszała nic przez hałas panujący w pokoju. Radio było pogłoszone najbardziej jak to się tylko dało. Mężczyzna niewiele się zastanawiając otworzył drzwi. Na jego głowie wylądował kawałek materiału. Tak tylko jak on się tu znalazł i co to był za kawałek materiału. Jak wszyscy mogą się spodziewać Sabrina rzucała ubraniami. A co to był za kawałek materiału? Tak kawałek to dobre słowo. Na głowie Jasona wylądowały stringi jego córki.
- SABRINO!!! – wrzasnął mężczyzna. Wrzask spowodowany był hałasem, które powodowało radio.
- Tato? Co ty tu robisz? – zapytała zaskoczona dziewczyna wyłączając przyrząd grając.
- Przyszedłem odwiedzić córkę. A co nie można? – odparł mężczyzna zdejmując garderobę córki z głowy.
- Można, można ale wiesz nie spodziewałam się ciebie tutaj.
- No ale jestem. Ale jak nie chcesz to mogę sobie iść.
- Nie, nie tato poczekaj. Jestem zaskoczona i tyle.
- A co ty tu robisz? – zapytał Alan widząc torbę, w której znajdowały się ubrania dziewczyny.
- Pakuje się. – oznajmiła.
- Wyjeżdżasz?
- Można tak powiedzieć.
- Jak to można tak powiedzieć?
- Normalnie wyprowadzam się.
- Czyli już wiesz? Nie potrzebnie przyjechałam? Kto ci powiedział?
- Hola, hola. O czym ty mówisz?
- Czyli nie wiesz. To dobrze. – odetchnął z ulgą.
- Ale czego nie wiem?
- Nie ważne potem ci powiem. A teraz mów gdzie się wyprowadzasz.
- Jeszcze nie wiem. Może zamieszkam pod mostem. Może zrobię sobie dom z kartonu. Nie wiem zobaczy się.
- Że gdzie chcesz się przeprowadzić?
- Przecież słyszałeś. Nie udawaj głupiego.
- No dobra słyszałem. Ale dlaczego chcesz się tam przeprowadzić? Nic nie rozumiem.
- Przeszkadzam dziewczynom więc postanowiłam im nie przeszkadzać i się wyprowadzić.
- Ale przecież to jest twoje mieszkanie, a nie ich. Jeśli im się nie podoba to one powinny się przeprowadzić.
- Ale to ja się wyprowadzam i nie zamierzam zmieniać zdania.
- Ale wiesz co to się dobrze składa. – oznajmił Jason.
- Niby dlaczego?
- Bo mam dla ciebie mieszkanie. Będziesz zadowolona. Nie będziesz musiała mieszkać pod tym mostem .
- A niby gdzie masz te mieszkanie co? – zapytała zaciekawiona dziewczyna.
- Będziesz w niebo wzięta. Chciałem cię przekonywać, byś się tam przeprowadziła ale skoro tak się sprawy mają to jeszcze lepiej, bo nie będziesz mogła odmówić.
- Dobra tato już nie gadaj więcej. Mów gdzie jest to mieszkanie.
- Byłaś już w nim. – powiedział ojciec.
- Nie mów, że mam zamieszkać z tobą. w żadnym wypadku. Wybij to sobie z głowy. Już wolę mieszkać pod mostem niż z tobą.
- Nie ze mną. Zwariowałaś? Nie zniósł bym ponownie masy kosmetyków w mojej nieskazitelnie czystej i poukładanej łazience.
- No to niby gdzie mam zamieszkać. Proszę nie baw się już dłużej ze mną, bo nie mam ani sił ani nastroju na zabawy.
- Zamieszkasz z Markiem!!! – wykrzyczał rozradowany Jason.
Może i on był zadowolony ale jego córka wręcz przeciwnie. Początkowo nie była zdolna wydusić z siebie ani jednego słowa. Była wściekła? Na pewno. Była zaskoczona? Na pewno. Była szczęśliwa? Na pewno nie!!! Jej mina nie mówiła nic. No chyba, że zdziwienia. Ale to też nie wyglądało na zdziwienia. Raczej to była mina bezuczuciowa.
- Wiedziałem, że oniemiejesz z zachwytu. – ucieszył się.
- Oniemiałam ale raczej nie z zachwytu. – oznajmiła Sabrina.
- Nie cieszysz się, że zamieszkasz z narzeczonym.
- On nie jest moim narzeczonym!!! – krzyknęła dziewczyna jednak po chwili przypomniała sobie o umowie jaką zawarła z Markiem.
- Jak to nie jest?
- No bo.... No.... Yyyy. – ją jąkała się dziewczyna.
- No jak to?
- No, bo on nie jest jeszcze moim narzeczonym. Tak właśnie nie jest jeszcze moim narzeczonym. – uśmiechnęła się zadowolona z własnego pomysłu Sabrina.
- A no tak przepraszam. Zapomniałem. No ale ładnie to ujęłaś jeszcze nie jest twoim narzeczony.
- Tak tato jeszcze. – mówiła z uśmiechem. Jednak jej mózg mówił, że nigdy nie będzie, a serce mówił już niedługo.
- To co pakuj się, a ja jutro przyjadę po twoje rzeczy.
- A on się zgodził? To był jego pomysł.
- Zgodził się. I to nie był jego pomysł. Ale był z niego bardzo zadowolony.
- Tak? – zapytała zdumiona dziewczyna.
- Tak kochana tak. A teraz się pakuj. Przyjadę po ciebie rano. - Powiedział Jason i pocałował córkę w policzek.
*************************
Alan 3 godziny próbował doprowadzić syna do jako takiego stanu trzeźwości. Wreszcie po zimnym prysznicu, litrach wypitego kefiru, litrach wypitego soku z kiszonych ogórków i bicia po policzkach wreszcie Mark jako tako kontaktował.
- O co chodzi? – zapytał trochę bełkocząc, ale już nie tak bardzo jak wcześniej.
- Przyszedłem ci powiedzieć, że od jutra będziesz mieszkał ze współlokatorką.
- Jak to? Ja chyba jeszcze nie do końca wytrzeźwiałem więc z łaski swej przetłumacz z polskiego na moje.
- Po pierwsze ty w ogóle nie wytrzeźwiałeś, a po drugie będziesz miał współlokatorkę. Prościej się już nie da.
- Ale ja nie chce żadnej dziewczyny w tym domu!!! Nie będzie mi się, żadna dziewczyna tu panoszyła!!!
- To moje mieszkanie więc będą tu mieszkały osoby które ja wyznaczę. – oznajmił się Alan.
- Ale ja nie chce. – Mark płakał jak malutkie dziecko
- Ją na pewno chcesz. – uśmiechnął się Alan.
- A co to jakaś gwiazda porno czy coś w tym stylu? Jak tak to może tu mieszkać ile chce. I chętnie przyjmę ją do swojej sypialni.
- MARK!!! Ten alkohol to już ci całkiem w głowie namieszał. Przedtem zamiast mózgu miałeś sieczkę, a teraz to już nawet tego tam nie ma. Boże dlaczego pokarałeś mnie takim synem?
- Tato nie przesadzaj ok.?
- Wcale nie przesadzam. Głąb z ciebie. Tylko ci gwiazdy porno w głowie!!!
- Dobra już przestań. Więc jak to nie gwiazda porno to kto to jest?
- Twoja narzeczona.
- Kto? Ja nie mam narzeczonej.
- Jejku przejęzyczyłem się. Twoja dziewczyna. Za moich czasów to była narzeczona, a potem od razu ślub.
- Tak wiem tato ty żyłeś w średniowieczu.
- MARK!!!
- No co?
- Króliczek wielkanocny.
- A to nie za wcześnie na niego? Dopiero jesień jest. – zauważył chłopak.
- Boże moja żona mnie chyba z listonoszem zdradzała. To na pewno nie jest moje dziecko.
- Dobra już się nie wygłupiaj. Mów co to za panna.
- Idioto przecież ci mówiłem twoja dziewczyna.
- A ja mam dziewczynę?
- Nie wiesz. Sabrina to moja dziewczyna.
- Naprawdę? Ledwo wybiegła ode mnie a już w twoich ramionach znalazła pocieszenie?
- Jak to wybiegła?
- Trochę się posprzeczaliśmy.
- To teraz baranie masz ją przeprosić. Macie być razem, a ona tu zamieszka zrozumiano?
- Ja tak, ale nie wiem czy ona zrozumie i czy w ogóle będzie chciała ze mną mieszkać.
- Oj będzie, będzie.
- Rozmawiałeś z nią?
- Można tak powiedzieć.
- I ucieszyła się?
- Skakała z radości. – skłamał Alan
- Czyli jeszcze nic straconego, jeszcze możemy być razem?
- Chyba tak
- To świetnie!! – krzyknął Mark i skoczył z radości tak, że uderzył głową w sufit, który akurat nad łóżkiem był obniżony. Biedaczek zemdlał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarne
I  milka
I  milka



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 7130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:14, 14 Mar 2009    Temat postu:

Nie no ci ojcowie są the best.

Odcinek genialny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaja;]
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:46, 15 Mar 2009    Temat postu:

Ha xDee
zgadzam się ojcowie sa najlepsi xDee
świetny odcinek Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:57, 15 Mar 2009    Temat postu:

Boski odcinek <333

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:01, 22 Mar 2009    Temat postu:

Odcinek 16
Ludzie lubią być potrzebni. Uwielbiają być w centrum zainteresowania. Nie lubią gdy się o niech zapomina. Są wręcz wściekli gdy nikt się nimi nie interesuje. Jeśli ktoś wam mówi, że nie lubi gdy inni się nim interesują to mówię wam, że oni kłamią (sprawdza się w 99%). Człowiek z natury lubi towarzystwo. Jest stworzony do integrowania się z innymi. Każdy z nas lubi mieć z kim porozmawiać. Chce mieć kogoś do kogo może otworzyć usta. Nie lubimy samotności, chodź gdy jesteśmy zdani na siebie przyzwyczajamy się do niej. Czujemy się nie swojo w pojedynkę. Lubimy przebywać w towarzystwie przyjaciół. Każdy chyba ma takie osoby, z którymi mógłby siedzieć i ciągle rozmawiać. Tematy nigdy się nie kończą. Rzeczy do obgadania jest tak dużo, a czasu tak mało. Macie tak? jeśli tak to te osoby spokojnie zasługują na miano przyjaciół, a na pewno bliskich nam osób czy kolegów. Ja mimo swojego okropnego charakteru też mam takie osoby. Nie wiem dlaczego one jeszcze ze mną wytrzymują i chcą się zadawać. Ale niektórych rzeczy nie da się zrozumieć. Dla mnie takimi osobami są na przykład moje przyjaciółki, a zarazem koleżanki z klasy. Tematy nigdy się nam nie kończą. Czasami rozmawiamy, o kilku rzeczach na raz. I to ciągle mi trzeba wyjaśniać o co chodzi. Kto jest kto. Ale wracając do zainteresowania. Każdy chce być w centrum. Nie lubimy stać na uboczu. I to chyba jest wytłumaczeniem moich dziwnych zachowań w szkole. To stało się moim nawykiem. Już czasami nawet nie wiem czy się wygłupiam czy nie. To stało się cząstką mojej osobowości. Nawet teraz nie zwracam uwagi na o czy na korytarzu ktokolwiek się na mnie patrzy. Już mnie nie obchodzi czy inni się mną interesują. Mam swoją „scenę” i swoja „widownię”(koleżanki), a reszta nie musi się na mnie patrzeć. Wystarcza mi to, ze moje koleżanki się mną interesuje. Tylko, ze innym nie wystarcza uwaga kilku osób. Chcą zwrócić na siebie oczy wszystkich ludzi, którzy są wokół nich. I to jest właśnie domeną połowy gwiazd. Czasami zastanawiam się co oni zrobią by jeszcze bardziej na siebie zwrócić flesze aparatów i pióra dziennikarzy. Nie zakładanie bielizny gdy wychodzą na czerwony dywan i niechcący przyłapie ich na tym jakiś paparraci już nie wystarcza. Połowa „wielkich gwiazd” i szpanerek czerwonego dywanu Hollywood tak zrobiła. Oklepane jest też robienie z siebie słodkiej i niewinnej idiotki czasami tobie się wprost żałosne. Oklepane, ale niektórzy tego nie widzą. Żałosne? Nie dla takich gwiazd. Oni też chcą zwrócić na siebie uwagę. Nie chcą być pomijani. Zrobią wszystko by się nimi interesowano. Nie ważne co mówią. Ważne , że w ogóle mówią.
On leczył się po wieczornej jednoosobowej imprezie. Uderzenie w głowę wcale nie polepszyło jego stanu. Wręcz przeciwnie. Głowa bolała go jeszcze bardziej. Jednak myśl, że Sabrina chce z nim zamieszkać dodawała mu otuchy. Sam nie wiedział co czuje do tej małej istotki. Nie mógł pojąć dlaczego myśl o ich wspólnym mieszkaniu sprawiała mu tyle radości.
Ona siedziała w swoim pokoju. Była cała zapłakana. Łzy same napływały jej go oczu. Sabrina od zawsze była bardzo krucha. Łatwo było ją zranić właśnie aby uchronić się przed bólem udawała lesbijkę. Ale teraz udawanie nie miało najmniejszego sensu. Po pierwsze, nie miała z kim. Jej „partnerka” była na nią śmiertelnie obrażona. Po drugie, „miała” chłopaka. Tylko, że ten chłopak to bardziej pod zboczeńca podchodził, niż pod „jej chłopaka”. Jej chłopak miał być wyjątkowy, a po ostatnim zajściu z ręcznikiem Mark wcale nie wydawał się jej wyjątkowym facetem.
Rozległo się pukanie. Sabrina otarła łzy. I tak dobrze wiedziała, że dużo to nie da. Będzie widać, że płakała. Jej czerwone, podkrążone oczy będzie widać z kilometra. Za długo płakała, by tak po prostu otrzeć łzy i zatrzeć tym samym ślady kropel wody.
- Proszę. – powiedziała cichym głosem. Nie mogła wydobyć z siebie głośniejszych dźwięków. Miała ściśnięte gardło.
- Przeszkadzam? – zapytała Gabriela wychylając głowę zza drzwi. Sabrina nie spodziewała się akurat tej przyjaciółki. Myślała, że to Adriana chce sprawdzić co się dzieje. Było to dla niej ogromne zaskoczenie gdy zobaczyła twarz blondynki. Zaskoczenie jednak strasznie miłe zaskoczenie.
- Nie. – powiedziała szybko starając się by jej głos zabrzmiał w miarę normalnie.
- Coś się stało? – zapytała Gabriela siadając przy czerwono włosej.
- Nie. – odpowiedziała jeszcze ciszej.
- To dlaczego płaczesz?
- Nie ważne.
- To przeze mnie? Jeśli tak to przepraszam. Nie chciałam sprawić ci przykrości. Przepraszam. Wybaczysz mi?
- Oczywiście, że tak. Ale to nie przez ciebie płaczę.
- Dziękuję. – powiedziała blondynka i przytuliła przyjaciółkę. – A teraz mów co się stało.
- Nic ważnego.
- Tak jasne. A ta woda co ci kapie z oczu to taki bajer?
- Tak. taki baje. Nauczyłam się go w szkole.
- Sabi proszę cię nie okłamuj mnie. Powiedz co się stało.
- Przecież mówię, że nic. – powiedziała Sabrina i zaczęła pakować kolejne ubrania do walizki.
- Dobra. Nie chcesz powiedzieć przyjaciółce to powiedz swojej dziewczynie.
- Byłej dziewczynie. – poprawiła ja Sabrina.
- To my zerwałyśmy? – zapytała zaskoczona Gabriela. Wywołała tym samym uśmiech na twarzy przyjaciółki. – Lubię jak się uśmiechasz.
- A ja lubię jak ty wywołujesz uśmiech na mojej twarzy.
- No dobra ale jak z tym zerwaniem? I dlaczego ja nie wiem o tym, że straciłam dziewczynę.
- Teraz mam chłopaka. Ku radości tatusia jego córka stała się „normalna”.... – zaczęła Sabrina i opowiedziała całą historię związaną z je znajomością , z Markiem. No prawie wszystko. Pominęła tą część z przeprowadzką.
- Takie buty. Ty to zawsze potrafisz się wkręcisz w niezłe bagno. No ale jest jedno pocieszenie ten Mark to niezłe ciacho. Mogłaś trafić znacznie gorzej.
- Może i jest tym „ciachem” ale zboczeniec z niego jest niezły.
- Nie przesadzaj. Ja bym chciała, żeby taki facet ściągnął ze mnie ręcznik.
- Gabriela!!! Jesteś nieprzyzwoita.
- A ty zbyt święta.
- Gabi!!! Zaraz się obrażę.
- No dobra już siedzę cicho. – powiedziała z uśmiechem na twarzy. – Ale powiedz mi jedno po co się pakujesz? Przecież już jest miedzy nami dobrze. Nie musisz się wyprowadzać.
- Muszę. – oświadczyła Sabrina i spakowała kolejną partię ubrań.
- Ale przecież jesteśmy nadal przyjaciółkami. Już jest dobrze. – powiedziała prawie płacząc Gabriela. – Dlaczego chcesz się przeprowadzić?
- Tu nie chodzi o ciebie. – świadczyła Sabrina, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- A o kogo?
- Przeprowadzam się do swojego „chłopaka”
- Ale... Nie możesz... – zaczęła Gabriela płacząc.
- Muszę. Nie chcę ale musze. – łkała Sabrina.
- Co ja bez ciebie zrobię? – zapytała Gabriela. Przytuliła mocno przyjaciółkę i razem płakały.
***********************************
Nadszedł kolejny dzień. Mark od samego rana biegał po całym mieszkaniu. Czyścił każdy milimetr mieszkania po kilka razy. Wszystko musiało być w idealnym porządku na przyjazd Sabriny. Nawet posprzątał w sypialni. A byłto dla niego ogromny wyczyn. Chłopak nie sprzątał tam od bardzo dawna. Nie wiem czy w ogóle tam sprzątał. Zrobił miejsce w szafie. Nie wiedział za bardzo ile miejsca jego nowej współlokatorce zajmie garderoba. Dlatego wyrzuciła wszystkie swoje obrania do pudła. Postanowił ułożyć je dopiero gdy Sabrina ułoży swoje.
Gdy wszystko było sterylnie czyste usiadł w kuchni. Czas dłużył mu się nie ubłaganie. Zgodnie z umową Sabrina miała być u niego o 12. Jednak dochodziła już 13 a jej nadal nie było. Mark przeraził się nie na żarty. Po jego głowie zaczęły chodzić dziwne myśli.
A może się rozmyśliła? Jednak nie chce ze mną mieszkać. To było do przewidzenia. Niby dlaczego taka wspaniała dziewczyna miałaby chcieć mieszkać z takim idiotą jak ja?
Postanowił dłużej nie zamartwiać się tylko zadzwonić do ojca. On na pewno wie dlaczego jej jeszcze nie ma. Wycisnął numer Alana.
- Cześć tato. Tu Mark. Posłuchaj wiesz dlaczego nie ma jeszcze u mnie Sabriny? – zapytał bez zbędnych cyrygeli.
- Nie mam pojęcia. Powinna już u ciebie być. Myślałem, że już się rozpakowuje..
- No ale jej nie ma. Jason nic nie mówił?
- Nie. Widziałem się z nim rano i powiedział, że wysłał samochód po Sabrinę.
- A możesz do niego zadzwonić i zapytać się dlaczego jeszcze jej nie ma?
- Zaraz to zrobię. Nie martw się. Na pewno utknęła w korku.
- Dziękuję tato. Jak się czegoś dowiesz to zdzwoń. – powiedział Mark i rozłączył się.
************************************
Rozległ się dzwonek do drzwi. Dochodziła godzina 13. W całym mieszkaniu panowała cisza. Cisza i bałagan. Salon wyglądał jakby przeszło po nim tornado. Pośród tego całego bałaganu na samym środku leżały trzy dziewczyny. Wokół nich przewracały się puste butelki po winie.
Dziewczyny wczoraj wieczorem postanowiły urządzić Sabinie pożegnalne przyjęcie. Zatraciły się w alkoholu i wylanych łzach.
Obudziły się. Niechętnie przetarły oczy. Wiele by dały za jeszcze kilka minut snu. Chętnie zabiłyby tego kto przerwał im ten błogi stan spoczynku. Sabrina porwała się do drzwi. Zaspanymi oczami odnalazła zamek i otworzyła drzwi.
- Czego? – zapytała bez ogródek.
- Przyszedłem zapytać się czy panienka długo będzie się jeszcze pakowała. – powiedział mężczyzna w czarnym garniturze.
- Pakowała?
- Tak. Pani tato powiedział, ze się pani przeprowadza i mam panią zawieść do nowego mieszkania.
- No zgadza się. – powiedział przecierając oczy. – Ale dlaczego pan tu przyszedł w samym środku nocy?
- Ależ proszę panią jest już prawie trzynasta. Środek dnia. – wyjaśnił mężczyzna
- Która? – zapytała zaskoczona. Od razu otrzeźwiała.
- Trzynasta proszę panią.
- O psssssssssss zaspałam!!! – krzyknęła i trzasnęła drzwiami. Jednak po chwili otworzyła je. – Proszę poczekać jeszcze chwilę. Muszę się ubrać i zaraz schodzę.
- Dobrze. Będę czekał. Proszę się nie śmieszyć.
- Ok. – powiedziała i zamknęła drzwi.
Wpadła jak szalona do swojego pokoju. Biegnąc tam prawie nie zadeptała swoich nadal śpiących przyjaciółek. Szukała czegoś w co mogłaby się przebrać. Niestety wszystkie ubrania były już spakowane. Pobiegła do pokojów przyjaciółek. Wygrzebała z ich szaf jakąś spódniczkę stanowczo za krótką i bluzkę na ramiączkach z dekoltem. Nie był to jej wymarzone strój jednak nie miała czasu na szukanie czego lepszego. Ponownie wpadła do swego pokoju. Zaczęła przenosić ciężkie walizki do salonu. Zajęło jej to trochę czasu, ponieważ jej bagaż był bardzo obszerny i ciężki. Liczył sześć walizek. Nie było tam samych ubrań. Większość miejsca zajmowały książki, albumy itp. Gdy walizki wreszcie znalazły się przy wyjściu poszła jeszcze po swoje przeciwsłoneczne okulary by zakryć nimi worki pod oczami. Niechcący przechodząc poruszyła Gabrielę.
- A ty gdzie się wybierasz? – zapytała zaspana.
- Jadę do swojego „chłopaka”
- Ale przecież jest strasznie wcześnie. Taki z niego ranny ptaszek?
- Nie kochana jest już trzynasta. Miałam być u niego o dwunastej. Zaspałam.
- O psssssssssss nie dobrze. –zaklęła blondynka wstając na równe nogi. Zaczęła budzić Adriane. – Adi, Adi!!! Wstawaj!!!
- Co się dzieje? – zapytała przecierając oczy.
- Sabrina musi już jechać do swojego nowego mieszkania chodź pomóc jej znosić walizki i pożegnać się. – powiedziała Gabi. Brunetka porwała się na równe nogi.
- Już? Przecie... – zaczęła.
- Jest trzynasta – powiedziały równo Gabriela i Sabrian. Wszystkie trzy zaczęły się śmiać. Pomogły znieść Sabinie jej bagaże. Pożegnały się. Nie obyło się bez łez, a następnie Sabrina wsiadła do limuzyny i odjechała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niezapominajka dnia Nie 14:14, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaja;]
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:01, 29 Mar 2009    Temat postu:

Ahhh nie mogę się doczekać ich spodkania w domu Marka xDee
oboje Strasznie się cieszyli na wieść o wspólnym mieszkanku xDee


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:29, 30 Mar 2009    Temat postu:

Odcinek 17

Każdy człowiek jest inny. Podobno jest tak dlatego byśmy się nie nudzili, bo gdyby wszyscy byli identyczni życie stałoby się nudne. Może i jest to prawdą. Bo nie mielibyśmy się z kim posprzeczać. Każdy myślałby identycznie. Urozmaicone życie jest lepsze. Nigdy nie wiemy co inni wymyślą i to sprawia, że nasze życie jest miłe. Mając przy sobie przyjaciół jesteśmy szczęśliwi, a w szczególności gdy przyjaciele są różni od nas. Ale jest jednak druga strona medalu. No, bo jeśli jesteśmy nieszczęśliwi i życie wydaje się nam beznadziejne potrzebujemy kogoś kto by nam pomógł przezwyciężyć trudności. Najlepiej by było gdyby ta osoba była identyczna jak my. Żeby myślała podobnie, zachowywała się w sytuacjach. Tylko, że takich ludzi nie ma. Wystąpił paradoks. Tak źle i tak niedobrze. Życie składa się z takich rzeczy. Jeśli jesteśmy szczęśliwi chcemy by inni byli inni, aby nas zaskakiwali, a gdy jesteśmy załamani chcemy znaleźć osobę identyczną. Punkt myślenia zależy od punktu siedzenia.
(Wstęp krótki, bo doszłam do wniosku, że powinnam bardziej skupić się na akcji niż na wstępach. Jeśli nie uważacie tak samo to napiszcie. Wtedy znowu zacznę zwracać większa uwagę i więcej czasu poświęcać wstępom. A teraz jest taki jaki jest)
Ona stała przed wejściem. Trzęsła się ze strachu. Ciągle przed oczami miała sytuację ze spadającym ręcznikiem. Dlaczego każdy facet myśli tylko o jednym? Momentalnie upewniła się, że ma na sobie ubranie. Chodź ono nie było dobre na tą okazje. Skąpa spódniczka Gabrieli ledwo zakrywała jej pośladki. Nie mogła przeboleć, że nie założyła czegoś innego. No ale czas ponaglał. I do tego jeszcze ta bluzka. Nie była pewna do kogo należy. Trzeba wiedzieć, że w jej mieszkaniu wszystkie bluzki miały trzy właścicielki. Czasami trudno było się połapać co jest czyje. Nawet gdy Sabrina pakowała się w swoich torbach miała trochę swoich rzeczy i resztę dziewczyn, ale to nie było ważne. Próbowała jakoś zakryć gigantyczny dekolt. Jeszcze kilka centymetrów, a byłoby jej widać biustonosz. W tej chwili żałowała, że pozwoliła przyjaciółkom na imprezę pożegnalną. Cieszyła się, że przynajmniej nie zaprosiły kumpli, bo wtedy to mogłaby wybiec z domu tylko w bieliźnie, bo nie wiadomo o oni by wyprawiali. Gdy upewniła się już, że nie jest ubrana w ręcznik zaczęła toczyć ze sobą walkę. Zadzwonić czy nie zadzwonić. Gdy miała już nacisnąć dzwonek coś jej nie pozwalało.
On był zdenerwowany. Nie wiedział dlaczego jeszcze jej nie ma. Czekał na nią od piątej rano. Był tak podekscytowany, że nie mógł zasnąć. Nie wiedział dlaczego się tak zachowuje. Może to była miłość? Nie na pewno nie. On nie mógłby się w kimkolwiek zakochać to nie możliwe. To raczej było pożądanie. Chciał znowu poczuć smak jej ust, powąchać jej perfum, dotknąć skóry. Tak to na pewno było pożądanie. Tylko w takim razie dlaczego serce biło mu tak mocno? Dlaczego nie mógł przestać myśleć nie o jej ciele ale o zachowaniu, delikatności, zawstydzeniu gdy spadł jej ręcznik. Tak bardzo chciałby cofnąć czas. Chciał poznać ja bliżej. Teraz ma do tego okazję tylko, ze ona wcale nie przychodzi. Czy w dzisiejszych czasach kobiety nie noszą zegarków?
- psssssssssss jasna jak ona zaraz nie przyjdzie to zwariuje. Skoro tak bardzo cieszyła się, że ze mną zamieszka to dlaczego teraz się spóźnia? Może nie wie, która kładka schodowa prowadzi do mojego domu? Lepiej pójdę sprawdzę. Może błąka się po ulicy? Nie mogę narazić ją na to by jakiś złodziej ją napadł, albo porwał!! – na samą myśl o tym serce zaczęło go boleć. Dziwne przecież do tej pory wszystkie dziewczyny mówiły mu że nie ma serca. Już nawet zaczął w to wierzyć, bo ono nigdy nie dało o sobie znać. Aż do tej pory. Szybko złapał kurtkę. Nie mógł pozwolić na to by jego „udawana” dziewczyna została napadnięta. Ta myśl doprowadzała go do szału. Jak szalony otworzył drzwi. To co przed nimi zobaczył, a raczej kogo doprowadził do tego, że na jego twarzy pojawił się uśmiech, a wściekłość i panika zniknęła jak ręką odjął. – Sabrina już jesteś?
- Jak widać. – powiedziała, na jej policzkach pojawiły się rumieńce. – Właśnie miałam dzwonić, ale ty pierwszy otworzyłeś drzwi.
- Martwiłem się o ciebie. – powiedział nie zwracając uwagi na to co przed chwilą powiedziała. – Czekałem cały ranek. Przytargałaś to sama? – zapytał patrząc na walizki stojące za nią.
- O co ci chodzi? – zapytała. Nie docierały do niej żadne informacje. Patrzyła się na niego ze zdumieniem. Zdziwiła ją jego żywa reakcja na jej przybycie. Może ojciec mówił prawdę, że on chce z nią zamieszkać. No na pewno chciał zaciągnąć ją jeszcze raz do łóżka. Ale to nie zmienia faktu, że jest dla niej miły. Ona też chyba powinna być dla niego miła?
- No o te tobołki za tobą. Sama je tu przytargałaś?
- Nie szofer mi pomógł. Mogę wejść? – wreszcie zdobyła się na ten krok.
- Ależ gapa ze mnie. Powinienem już dawno cię zaprosić w moje skromne progi. Czasami nie myślę.
- Nic nie szkodzi. – powiedziała wchodząc do środka. Dopiero teraz, zauważyła, że jego mieszkanie było zupełnie inne niż jej. Tu panował, idealny porządek, zaś u niej wszystko było porozrzucane Marka ściany były idealnie zagipsowane i pomalowane. W mieszkaniu Sabriny ściany były popękane i widać było czerwoną cegłę. Większość ludzi zrobiłaby z tym, porządek jednak nie ona. Według niej to nadawało salonowi i innym pomieszczeniom wyrazu. Poza tym wyglądało całkiem naturalnie. Prócz bałaganu i pękniętych ścian mieszkania różniły się wystrojem. U niej wszystko było w ciepłych barwach, kolorowe, przytulne. Mark stawiał raczej na praktyczność. Nie było tu widać prawie żadnych ciepłych kolorów. Chyba nie lubił tu przebywać , bo nie włożył dużo wysiłku w dekorowanie salonu. Po środku dużego pomieszczenia stały dwie kanapy w stalowym kolorze, skalany stolik, telewizor, a przy ścianach kilka szafek, półka z książkami. Nie było żadnych obrazów, ozdób czy dywanu. Sabrine przeszedł dreszcz. Dopiero teraz zauważyła wystrój pokoju. Była tu już wcześniej jednak nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Ale teraz gdy miała tu zamieszkać na jakiś czas zaczęła poznawać każdy centymetr pomieszczenia.
- Zaraz zaprowadzę cię do naszej sypialni tylko muszę uporać się z tymi bagażami.
„Naszej sypialni. Naszej sypialni. Naszej sypialni. Naszej sypialni. Naszej sypialni. Naszej sypialni.” Te dwa słowa chodziły jej po głowie. Jak to naszej skoro ona nie miała zamiaru nawet tu mieszkać, a co dopiero spać z nim w jednym pokoju, jednym łóżku!!! Postanowiła jak najszybciej wyjaśnić tą sprawę. Jeśli ma się tu czuć w miarę swobodnie i jakoś normalnie funkcjonować musi mieć wszystko wyjaśnione.
- Chyba czegoś nie zrozumiałam. Jak to naszej sypialni. To w tym mieszkaniu nie na dwóch sypialni? – zapytała trochę przerażona perspektywą wspólnego łóżka.
- Były nawet trzy. No ale z dwóch małych zrobiłem jedna dużą, a z trzeciej powstał gabinet. – wyjaśnił Mark pokazując swoje białe ząbki. Naprawdę był miły.
- Czyli mamy spać razem? A może w tej sypialni masz dwa łóżka? – zapytała ciągle mając nadzieję. W rzeczywistości wiedziała, że jest tam tylko jedno łóżko. Bardzo wygodne ale tylko jedno. Na pewno nie kupił nowych posłań z dnia na dzień.
- Przecież tam byłaś i wiesz, że jest tylko jedna. Ale nie bój nie zjem cię.
Nie zjedzenia się bała tylko bliskości i tego, że przez przypadek mogłaby mu pozwolić na coś o wiele gorszego niż zjedzenie. Całkiem nie chcący mogłaby mu pozwolić na zbliżenie się do niej. Jednak ona tego nie chciała. Bała się go. Bała się wszystkich mężczyzn oprócz swojego ojca. Była świadoma tego co potrafi zrobić płeć brzydka tylko zaspokoić swoje potrzeby. Miała w swoim życiu niestety do czynienia z takimi niewyżytymi bestiami. Od dzieciństwa marzyła o księciu z bajki. Jednak po tym jak związała się z Mattem jej pierwszym chłopakiem jej marzenia legły w gruzach. Zawsze trafiała na nieodpowiedzialnych i nie znających potrzeb kobiet mężczyzn.
- Mam nadzieję. Ale liczyłam na to, że raczej nie będziemy spali w jednym łóżku. To chyba trochę za wcześnie nie sadzisz? Znamy się dwa dni, albo i krócej, a już razem mieszkamy i mamy razem spać. Nie za szybkie tempo? – zapytała mając nadzieję, że przyzna jej racje.
- Przecież i tak już razem spaliśmy. Nie za bardzo rozumiem dlaczego teraz nagle mielibyśmy spać oddzielnie. To co mogliśmy zrobić już zrobiliśmy. Sadziłem, że wystarczy jak odgrodzimy się poduszkami, kocami, ale skoro nie chcesz to będę spał na podłodze. – powiedział uśmiechając się promiennie. Sabrina odwzajemniła gest. Chyba nie był taki zły za jakiego go brała. – No przynajmniej do czasu aż moje kości się nie zbuntują.
Z jej ust nie zniknął uśmiech chodź miała zamiar krzyczeć, że ten incydent z ich pierwszego wieczoru znajomości się nie powtórz już nigdy. Jednak powstrzymała się. Na razie miała kłopot z głowy, a potem się zobaczy. Już ona dopilnuje żeby nie zbliżył się do niej za blisko i nie dotknął jej ciała.
- Poczekaj tu chwilę ja wniosę w końcu te bagrze. – powiedział wskazując jej kanapę. – Swoją drogą zastanawiam się co ty tam zapakowałaś? – zapytał idąc po kolejne walizki.
Sabrina puściła to mimo uszu. Tylko się uśmiechnęła. Gdyby wiedziała, że będzie musiała spać z nim w jednym pokoju zabrałaby o wiele więcej piżam i innych piżam!!! Co prawda zabrała kilka flanelowych koszul zakrywających wszystko, ale to nie wystarczało. Powinna przewidzieć to co się stanie i zabrać o wiele więcej bardziej zakrywających ciało rzeczy. W swoim zasobie miała kilka swoich ulubionych ubrań do spania i to bardzo seksownych. Będzie musiała o nich zapomnieć!!!
Mark wrócił z dwiema walizkami. Ukradkiem spojrzał na Sabrinę. Dopiero teraz gdy emocje opadły zobaczył jej ubranie. Wszystko było odkryte. Jak ona mogła wyjść tak na ulicę!!! Ilu facetów musiało ją zobaczyć w tym stroju!? Zaczynał być zazdrosny. Szybko odrzucił te niewygodne myśli od siebie i zaczął podziwiać to kobietę. Siedziała na kanapie tak jakby to były szpilki. Rozglądała się po całym pokoju jakby czegoś szukała. Nie widział jej oczu. Niestety miała je zakryte przez okulary. A szkoda. Lubił ich barwę. Chodź poznali się w dość dziwnych okolicznościach to zdołał już zapamiętać ich kolor. Przez cały wieczór wpatrywały się w niego z takim pożądaniem. Czerwone włosy spadały jej na ramiona. Uwielbiał ich kolor. W noc gdy udało mu się zasnąć na chwilę przed oczami ciągle miał ten kolor. Podobno czerwień pobudza apatyt. W jego wypadku to najszczersza prawda. Nie chodziło mu o seks. Nie mógł sam w to uwierzyć ale pierwszy raz nie chodziło mu o seks. Zawsze miedzy nim, a jakąś dziewczyną był tylko i wyłącznie seks. Ale tym razem było inaczej. Nie chciał z nią iść do łóżka. Chciał po prostu przytulić ją. Pocałować. Powiedzieć, że ją bardzo przeprasza, że już nigdy zbliży się do niej jeśli nie będzie tego chciała. Pragnął zaoferować jej coś więcej niż zwykły seks. Pragnął dać jej przyjaźń, oparcie, szczęście i miłość. Dopiero teraz do niego dotarło, że chce obdarzyć ją tym uczuciem. Tylko, że ona raczej tego nie chce!!! Jak na razie nie chce. Pocieszał się tą myślą. Może jeszcze zmieni o nim zdanie. Zechce z nim być? Dziś nie rzucała się na niego i nie spoliczkowała go. To dobry znak. Może się jeszcze wszystko ułoży. Oby.
Przyłapała go gdy się na nią patrzył. Zdziwiło ją to. Czyżby miała jakąś krostę na twarzy? Ale przecież jeszcze rano jej nie miała!! Nie to nie może być to. Na pewno to coś innego!!! Tylko co? Nie widział jej zaspanych i podpuchniętych oczu więc to na pewno nie było to. W dekolt też się nie patrzył. Jego wzrok był skierowany na jaj włosy!!! czego on mógł chcieć od jej włosów. Chciała zapaść się pod ziemie gdy tylko zauważyła, że wpatruje się w nią tak. Zaczęła żałować, że nie wzięła jakiegoś kapelusza albo czapki!!! Nie wiedząc co ma robić, potrząsnęła włosami. Zadziałało. Wyrwał się z transu i przyniósł dwie ostatnie walizki.
- Już skończyłem. – powiedział wracając z sypialni. – Chodź to pokaże ci gdzie możesz się rozpakować.
Sabrina grzecznie wstała i ruszała za nim. Znalazła się w pomieszczeniu, w którym tak wiele się między nimi zdarzyło.
- Tu możesz rozpakować swoje ubrania. – powiedział wskazując na pustą szafę.
- A gdzie są twoje ubrania?
- W pudle. Nie wiedziałem ile miejsca ci to zabierze więc opróżniłem całą szafę. – powiedział z tym swoim zabójczym uśmiechem.
- Nie chce zajmować całej szafy. – powiedziała grzecznie.
- Nie martw się gdy tylko się rozpakujesz moje ubrania powrócą na swoje miejsce. Po prostu nie wiedziałem ile miejsca zajmie twoja garderoba.
- A czy mógłbyś zrobić miejsce na moje książki w swojej biblioteczce?
- Nie ma problemu. Wieczorem zajmę się tym. Dużo masz tych książek?
- No troszkę ich jest. Nie miałam serca zostawiać ich na pożarcie Gabrieli. Ona na pewno zaraz by je zniszczyła, albo oddała na zbiórkę makulatury. – powiedziała zawstydzona Sabrina. Wiedziała, że nie powinna przywiązywać się tak do książek, ale to było silniejsze od niej.
- Rozumiem cię, ja też szanuje książki. A w szczególności dobre książki. Chcesz coś jeszcze wiedzieć? Jeśli nie to pójdę zrobić herbaty i obiad na pewno jesteś głodna.
- Szczerze mówiąc to jest taka jedna sprawa. – powiedziała zdenerwowana.
- Słucham?
- Chodzi o to, że ja nie jestem taka jak wtedy w barze.
- Taka to znaczy jaka? Przepraszam ale nie bardzo rozumiem.
- No taka wylewna, otwarta, wybuchowa, szalona. To była tylko i wyłącznie wina alkoholu. Ja taka na prawdę nie jestem. – powiedziała zawstydzona.
- A czy to, że mnie spoliczkowałaś gdy nic nie zrobiłem to też była sprawa alkoholu? – zapytał wyraźnie rozbawiony Mark.
- Nie ale... – zaczęła.
- Nie wracajmy do tego. Było co było. Teraz razem mieszkamy i postarajmy się żebyśmy miło spędzili ten czas. Nie martw się nie zaciągnę cię do łóżka i nie ściągnę z ciebie ręcznika. Chodź tego nawet za pierwszym razem nie zrobiłem. – powiedział i wyszedł.
- No to się pięknie zaczęło. On już myśli, że ja cięgle pije i jest niezrównoważona psychicznie. Sabrina pięknie zaczęłaś!!!
Całe popołudnie spędzili razem. Mark nie spuszczał Sabriny nawet na krok. Bała się, że dojdzie do tego, że wejdzie za nią nawet do łazienki. Jednak na szczęście darował sobie. Sabrina czuła się osaczona. W swoim mieszkaniu mieszkała z dwoma dziewczynami ale nie czuła się tak osaczona. Czuła się, że jeśli jeszcze chwilę spędzi z Markiem a oszaleje!!!


Wydaje mi sie, ze to jest jeden z lepszych odcinków w "Przeznaczenie czy przypadek?".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin