Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Teściowie!!! Ratunku!!!(Odcinek 11)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ulubiony teść/teściowa?
Diana
0%
 0%  [ 0 ]
Federiko
20%
 20%  [ 1 ]
Konstancja
0%
 0%  [ 0 ]
Rodrigo
0%
 0%  [ 0 ]
Wszyscy
80%
 80%  [ 4 ]
Nie mam
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:47, 21 Lut 2009    Temat postu:

Odcinek 7
Tragedii ciąg dalszy
- No to o co? – zapytała cała czwórka.
- No bo my... – zaczęli Diego i Kate.
- Co wy? – ponaglała ich Diana.
- No, bo my... – zaczęła panna Cortez.
- My wzięliśmy ślub. – dokończył Diego.
- Ha ha ha ha ha ha. – rozległy się śmiejące głosy. Cała czwórka niemal tarzała się po ziemi. Młoda para patrzyła tylko na siebie. Nie wiedzieli co się dzieje. Byli zaskoczeni reakcją swoich rodziców. Spodziewali się największej wojny jaką świat widział, a oni nawet nie krzyczeli na nich. Czy to na pewno są ich rodzice? Na pewno nie.
- Żart tysiąclecia. – powiedziała Diana ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Prawie się nabrałem. No ale ty i Kate. Ha ha ha – śmiał się Frderiko.
- Synku ty i ona? Dawno nie słyszałem większej głupoty. – powiedział śmiejąc się Rodrigo.
- A ja już myślałam, że to coś poważnego. – zaśmiała się Kosntancja.
- O co wam chodzi? Przecież to poważna sprawa jest. Wzięliśmy ślub. Dlaczego się śmiejecie? – zapytała Kate, a jej rodzice i teściowie popadli w jeszcze większy śmiech niż wcześniej. – Co im się stało?
- Nie mam pojęcia chyba jak nas nie było to powariowali.
- Może to i lepiej przynajmniej się nie złoszczą. – uśmiechnęła się Kate. – A ja się tak bałam że oddzielą mnie od męża.
- Nie złoszczą się, bo myślą, że my żartujemy. – wytłumaczył Diego.
- No i ja nie mam zamiaru ich wyprowadzać z błędu. Niech sobie myślą co chcą. My im powiedzieliśmy. Teraz możemy wracać do domu Sary i powtórzyć naszą noc poślubną. – uśmiechnęła się zalotnie Kate.
- Bardzo chętnie. Trzeba popracować nad dzidziusiem. – uśmiechnął się Diego
- A co zrobimy z nimi? – Kate wskazała na nadal śmiejących się rodziców.
- No właśnie tego nie wiem. Nie wiem co z tym fantem zrobić.
- Chyba powinniśmy im wszystko wyjaśnić co i jak. Bo jeszcze biedaczyska pomrą tu ze śmiechu. – powiedziała Kate
- Chyba masz rację. Ale daj mi buziaka.
- Po co?
- Tak na wszelki wypadek gdyby to miałby być nasz ostatni buziak. Rodzice nas mogą zabić.
- No dobrze. – powiedziała Kate i namiętnie pocałowała męża.
- Teraz to ja już mogę nawet umrzeć.
- W takim razie ty im wszystko wytłumaczysz i zasłonisz mnie.
- Niby dlaczego?
- Bo ja chcę jeszcze żyć, a skoro tobie się śpieszy na drugi świat to możesz przekazać im tą radosną wiadomość.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Masz obronić żonę, która nie chce umierać.
- Ale jak mnie zabiją to nie będziesz miała swojego kochanego męża. – uświadomił ja Diego.
- No cóż. Trzeba w życiu coś poświęcić. Życie kochany składa się z samych poświęceń.
- I teraz chcesz poświecić mnie?
- Nie mam innego wyjścia. Takie życie, takie życie. – Kate udawała niepocieszoną.
- Dobra niech ci będzie. Ale na moim pogrzebie masz płakać.
- Płakać? – zapytała zdziwiona dziewczyna.
- No to przynajmniej udawaj, że mnie kochałaś i teraz jest ci ciężko po moim odejściu. Chociaż tyle możesz dla mnie zrobić.
- Ciężko będzie. Ale jakoś może się przełamię. Tylko nie wiem czy będę w stanie udawać AŻ tyle. Jestem słabą aktorką.
- Wiedziałem, że nawet troszkę mnie nie kochasz. Nawet nie będziesz za mną płakała. Co za życie nawet własna żona mnie nie kocha.
- Kocham cię mój wariacie jeden i to bardzo.
- To dlaczego powiedziałaś, że nie kochasz? I że nie będziesz za mną płakała?
- Bo uwielbiam się z tobą droczyć. I lubię wprowadzać cię w błąd. – powiedziała Kate.
- Jesteś okropna wiesz?
- Wiem ale za to mnie kochasz. A teraz idź oświadczyć teściom i rodzicom tą radosna przynajmniej dla nas wiadomość. I powiedz im jaką masz okropną żonę. Tylko masz mnie chronić jasne?
- Jak słońce. – powiedział Diego i wszedł w środek taczających się nadal ze śmiechu. – Proszę o uwagę!!!
- Chcesz nam znowu powiedzieć żary tysiąclecia? Jeśli tak to poczekaj, bo od śmiechu rozbolał mnie brzuch. – poprosiła Diana.
- Mnie też. – odezwała się pozostała trójka.
- Mam pytanie dlaczego uważacie, ze ja i Kate mówiąc, ze wzięliśmy ślub żartujemy? – zapytał chłopak.
- Bo wy macie zakaz zbliżania się do siebie na co najmniej pięć metrów. A z odległości pięciu metrów raczej nie braliście ślubu. – powiedziała Diana.
- Nienawidzicie się. – oświadczył Federiko.
- Nie zrobiłbyś tego mamusi. – oznajmiła Konstancja.
- Ona nie byłaby na tyle głupia żeby się z tobą wiązać. – wyznał Rodrigo.
- Ale my złamaliśmy zakaz zbliżania się. To było kiedyś teraz się kochamy. Zrobiłem to mamusi. I jest na tyle głupia, ze za mnie wyszła.
- Synku miałeś już nie żartować. Mogłabym we wszystko uwierzyć ale nie w twój ślub z Kate. To jest po prostu nie możliwe. – powiedziała Konstancja.
- No właśnie – poparli ja wszyscy.
- Mam już dość!!! Jak nie chcecie to nie wierzcie!!! Ja jestem z Kate!!! Jesteśmy małżeństwem!!! Jak nie wierzycie to wasza sprawa!!! – krzyczał jak opętany.
- Kochanie spokojnie. – uspokajała go żona. – ja im zaraz wszystko wytłumaczę. Wzięliśmy ślub w wakacje. A mianowicie wczoraj. Myśleliśmy, że wasza reakcja będzie zupełnie inna. Myśleliśmy, że się wściekniecie. Ale już bym wolała, żebyście byli ściekli niż, tacy jak teraz. Roześmiani. Nie wierzycie nam. Trudno ale to prawda. Wzięliśmy ślub. Na dowód mamy obrączki. – powiedziała Kate i wraz ze swoim mężem pokazała złote okręgi założone na palce. – dowodem jest też nasza miłość. Miłość, która będzie trwała, nawet jeśli będziecie się śmiali z naszego ślubu. – cała czwórka w osłupianiu słuchała tego co mówiła czerwono włosa. Nie mogli uwierzyć w te słowa, które przed chwilą padły na tym trawniku.
- Czyli wy naprawdę jesteście małżeństwem? – zapytała Diana.
- Tak mamo. Jesteśmy małżeństwem. – powiedziała Kate i przytuliła się do męża.
- O mój Boże, o mój Boże!!! To jest koniec świata!!! Ja umieram. Rodrigo ratuj swoją żonę!!! – lamentowała Konstancja.
- Kochanie przynieść ci ziółka?
- Do cho.... to znaczy ty znowu z tymi ziółkami?
- No one są dobre na uspokojenie. – wyjaśnił Rodrigo.
- W takim razie leć po nie, bo czuję, że zaraz moje serce wybuchnie!!! – krzyknęła kobieta, a jej mąż szybkim krokiem ruszył w kierunku domu. – Rodrigo ty pacanie, a kto mnie będzie łapał jak zemdleje?
- Nie wiem. Przecież się nie rozdwoję!!! – krzyknął z oddali.
- Wiedziałam żeby mieć dwóch mężów. Przynajmniej teraz by mnie ktoś łapał, bo czuję, że zaraz umrę!!!
W tym samym czasie Federiko musiał pocieszać żonę.
- Kochanie zobaczysz wszystko będzie dobrze. Jeszcze się wszystko ułoży.
- Jak się ułoży? Jak się nic nie ułoży. Nasza córka wzięła ślub z największym idiotą świata. I do tego jest to syn Kena i Barbie. I jak ma się ułożyć!!! – krzyczała Diana bijąc swojego męża.
- Normalnie kochanie normalnie.
- W tej sytuacji nic nie jest normalnie, więc wyjście też nie może być normalnie. – lamentowała Diana.
- Kochanie zobaczysz coś się wymyśli. – powiedział Federiko.
- Jak ty coś wymyślisz, to będzie jeszcze gorzej!!!
- Nie wierzysz we własnego męża i jego zdolności?
- Zastanówmy się. NIE!!! – krzyknęła Diana. – A zdolności to ty już całkiem nie masz. Nawet córki dobrze nie potrafiłeś zrobić. Te twoje złe geny wygrały z moimi idealnymi.
- Idealnymi? Dobre sobie. – zaśmiał się Federiko.
- Z czego się śmiejesz?
- Z twoich idealnych genów.
- Ty się nie śmiej tylko lepiej wymyśl coś żeby rozdzielić naszą córkę z tym kretynem.
- No nie wiem. Są rozwody. Mogą się rozstać.
- Mam pomysł. Ja to jestem genialna. – powiedziała rozradowana Diana. – Doprowadzimy do ich rozwodu. Zrobimy to tak, że się nawet nie kapną, że my to spowodowaliśmy.
- Przecież ja przed chwilą właśnie to mówiłem. – powiedział Federiko.
- Chcesz mi powiedzieć, że to niby ty wymyśliłeś ten genialny pomysł? – zapytała zdenerwowana Diana. Z jej oczu można było przeczytać, że nie chce słyszeć sprzeciwu.
- Ależ oczywiście, że nie. – wyparł się Federiko.
W tym czasie Rodrigo już przybiegł. Dostał od żony kilka uderzeń. Diego i Kate stali osłupiali. Kłótnie małżeństw trwały bardzo długo. I były, bardzo, ale to bardzo głośne. Utworzyło się wielkie zbiegowisko sąsiadów.
- Co tu się znowu stało? – zapytał jeden z gapiów.
- Kate i Diego znowu wrócili. – oświadczył niewysoki mężczyzna o średnim wzroście.
- No i do tego jeszcze wzięli ślub. Teraz ich rodzice są wściekli. – wyjaśniła pewna kobieta.
- psssssssssss, a już było tak spokojnie, to znowu musieli przyjechać. Teraz będzie znowu wojna.
A wracając do naszej szóstki. Rodzice wreszcie przestali się kłócić i postanowili działać. Federiko i Diana mają zamiar „niechcący” popsuć małżeństwo tej dwójki, a Konstancja i Rodrigo maja zamiar doprowadzić do rozwodu tyle że przez obraną przez nich metodę, a której wiedzą tylko oni.
- No to tak. Rozumiem, że wzięliście ślub żeby nas zdenerwować. Ale teraz gdy już nas zdenerwowaliście to możecie wziąć rozwód. – powiedziała Konstancja.
- Jaki rozwód? – zapytała Kate.
- Normalny dziecko normalny. – powiedział Rodrigo.
- Ale my zwieliśmy ślub kościelny. – powiedział Diego.
- No to się troszkę sprawa skomplikowała ale jakoś to rozwiążemy. Unieważni się go. W końcu można zawsze troszkę namieszać i nakłamać. – powiedział Rodrigo.
- Ale my nie chcemy żadnego unieważnienia małżeństwa. – powiedziała Kate.
- To nieważne czy chcesz czy nie. Ważne że macie je unieważnić i koniec!!! – krzyknęła Konstancja. - Nie obchodzi mnie co chcesz. Masz zostawić mojego syna w spokoju!!!
- Mamo nie krzycz na nią. – powiedział Diego broniąc swojej żony.
- Mój Boże mój syn nie mnie krzyczy. – lamentowała Konstancja.
- Nie krzyczę tylko proszę byś nie krzyczała na moją żonę.
- No i mi jeszcze pyskuje. Jezu co ta dziewczyna zrobiła z moim herbatniczkiem. Kochanie źle się czuję. – powiedziała Konstancja i opadła bezwładnie na ziemię.
- Kochanie, kochanie!!! Obudź się!!! Słyszysz mnie!!! – krzyczał Rodrigo nad ciałem żony.
- Niech się pan przesunie ja zaraz pomogę. Na studiach czasami chodziłam na wykłady z pierwszej pomocy. – powiedziała Kate.
- Ty się lepiej odsuń. Już i tak za dużo namieszałaś. To wszystko twoja wina. To przez ciebie moje słońce zemdlało. To wszystko twoja wina!!! – krzyknął Rodrigo i wziął żonę na ręce.
- Diego przepraszam. Chyba nie powinniśmy brać ślubu.
- Dlaczego? – zapytał Diego.
- Zobacz co się stało. Twoja matka i ojciec nienawidzą mnie. Twoja matka zemdlała, a moi rodzice jeszcze nie zaczęli krzyczeć. Ja nie chcę żeby tak było.
- Kochanie nie możemy dać się zwariować. Kochamy się i to jest najważniejsze. Nasi rodzice muszą to w końcu zrozumieć. – powiedział Diego i przytulił żonę. Kate płakała. Nie chciała żeby to wszystko się tak potoczyło.
- Mogliśmy im nie mówić. Byłoby lepiej.
- Byłoby tak samo, tylko tyle że by się przeciągnęło. Kocham cię i to jest najważniejsze. Jakoś damy radę z rodzicami.
- Ja ciebie też kocham. – powiedziała Kate. Tłum gapiów rozszedł się już. Pozostali tylko nie liczni.
- Przepraszamy. – powiedziała Diana podchodząc do córki i „kochanego” zięcia.
- Przepraszamy, że tak zareagowaliśmy. Nie powinniśmy was potępiać. – powiedział Federiko.
- Nie pochwalamy tego co zrobiliście. Tego, że wzięliście ślub bez naszej wiedzy i zgody. No ale nie powinniśmy was potępiać. Jesteście młodzi ale się kochacie. – powiedziała Diana.
- Jakoś to będzie. Konstancja i Rodrigo też kiedyś dojdą do wniosku, że nie można was potępiać i trzeba dać szansę.
- Dziękujemy. Nie sądziliśmy, że zaakceptujecie nas związek. – powiedział Diego.
- No ale się pomyliliście. – oświadczył Federiko, jednak w myślach mówił: No i się nie pomyliłeś. Jeszcze mnie i moją żonę popamiętasz. Zobaczysz, że z nami nie można zadzierać.
- Przynajmniej mamy jednych rodziców przy sobie. – powiedziała Kate i przytuliła swoją mamę i ojca.
- Możecie u nas zamieszkać. – powiedziała Diana i widząc dziwne miny córki i „kochanego” zięcia od razu dodała. – Nie przyjmuję odmowy. Macie u nas zamieszkać i koniec kropka.
- Dobrze mamo. – zgodziła się Kate.
- Tylko nie ma żadnego seksu. Ja chcę się wyspać. Nie chcę w wieku osiemnastu lat zostać babcią. Jestem jeszcze na to za młoda. – powiedziała Diana. – Zrozumiano?
- Tak. – Kate i Diego przytaknęli.
- No a teraz jedźcie po swoje rzeczy. Będziecie mieszkać w pokoju Kate. - Powiedział Federiko idąc z żoną, córką i jej mężem do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarne
I  milka
I  milka



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 7130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:44, 21 Lut 2009    Temat postu:

Odcinek genialny czekam na new

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:51, 22 Lut 2009    Temat postu:

brawo ekstra :*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaja;]
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:38, 23 Lut 2009    Temat postu:

Świetny odcinek xD
oni są boscy Very Happy
czekam na new Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kaja;] dnia Pon 16:46, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teisa
just like a pill
just like a pill



Dołączył: 26 Wrz 2008
Posty: 13192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:40, 23 Lut 2009    Temat postu:

Zgadzam się. To jest genialne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:24, 14 Mar 2009    Temat postu:

Odcinek 8
Plany

Przepraszam, że odcinek taki nudny, ale mam nadzieję że wielkość zrekompensuję wam jego jakość.

Odcinek dedykowany wszystkim, którzy muszą kombinować by przechytrzyć rodziców

Tydzień minął w dość szybkim tempie. Kate i Diego przeprowadzili się już do rodzinnego domu dziewczyny. Początkowo młode małżeństwo miało wątpliwości czy to oby na pewno jest dobry pomysł jednak po kilku dniach przekonali się, że nie jest tak źle. O dziwo rodzice świeżo upieczonej pani Cortez byli wyjątkowo mili dla wybranka córki. Przez ten okres czasu nie zrobili mu ani jednej awantury. To było dość dziwne. Zwłaszcza, że kiedyś wszczynali kłótnie gdy tylko Diego przeszedł przez ich trawnik. Krzyczeli na niego mówiąc, że zdeptał im młodą, zieloną dopiero co za sianą trawę. No ale w rzeczywistości wcale tak nie było. Roślina może i była zdeptana, ale wcale nie była młoda, ani dopiero co zasiana. A z zielenią to ona miała tyle wspólnego co Fryderyk Chopin z tańcem, czyli nic. No ale kto zrozumie Dianę i Federika? Chyba raczej nikt. Ich się po prostu nie da zrozumieć. Czasami się niektórym wydaje, że chodź oni może mieszkają w Meksyku to chyba raczej nie mówią po hiszpańsku. A jeżeli już mówią w tym języku to oni chyba go nie znają. Gdy państwo Uribe rozmawiają ze sobą to często obserwatorzy nie potrafią odgadnąć o co im chodzi. No ale cóż oni już tacy są i nic ich nie zmieni. Tydzień miną na szczęście w miłej atmosferze.
- Kochanie. – Kate pocałowała męża na przebudzenie.
- Dlaczego mnie budzisz o tak wczesnej porze? – zapytał Diego otwierając dopiero co oczy.
- Wczesnej? Kochanie jest dziesiąta już.
- To bardzo wczesna pora!!! – krzyknął Diego
- Kiedyś to mogłeś spać tylko kilka godzin, a teraz!!! Śpisz do południa. Nie takiego męża sobie wzięłam. – powiedziała oburzona Kate.
- Ale ja śpię tylko kilka godzin. Do 5 rano siedziałem nad sprawą rozwodową mojej klientki. – oświadczył zaspany chłopak.
- Klientką? – zapytała podejrzliwie Kate.
- Tak. Jestem jej adwokatem. Czy jest coś w tym złego?
- A czy ta klientka jest ładna? – zapytała Kate ukrywając zazdrość. Bawiła się rąbkiem pościeli.
- Czy ty jesteś zazdrosna? – zapytał wyraźnie zadowolony Diego.
- Ja zazdrosna? – zapytała Kate. Chłopak pomachał tylko twierdząco głową. – Że niby o ciebie i tą na pewno piękna i szczupłą blondynkę, z którą każdy facet chętnie by się związał. No coś ty. – dziewczyna machnęła tylko ręką. Chciała wstać i się ubrać jednak jej mąż uprzedził ja i przyciągnął do siebie.
- Kiedy to wreszcie zrozumiesz, że ja kocham ciebie i tylko ciebie. Inne się nie liczą.
- Czyli jesteś gejem? – zapytała Kate. – Mój Boże wyszłam za geja. Czyli jednak jestem porażką stulecia. Nawet męża normalnego nie mogłam sobie znaleźć.
- Co ty wygadujesz? Dobrze się czujesz? – zapytał trochę zaniepokojony zachowaniem swojej żony Diego.
- Jeśli inne się nie liczą to liczą się inni. To chyba logiczne. Nie powiedziałeś nic o mężczyznach.
- Czy ty naprawdę jesteś taka głupiutka czy tylko udajesz?
- Ja głupiutka? Teraz to przesadziłeś.
- Oj no przepraszam skarbie ale czy gdybym był gejem to czy wiązałbym się z tobą?
- No chyba nie.
- W takim razie nie jestem gejem, ani nie mam żadnej innej kobiety. Kocham ciebie i tylko ciebie. – powiedział Diego między pocałunkami.
- Serio?
- Serio, serio. – odpowiedział młody mężczyzna.
Zaczęli się przytulać i całować. Diego zaczął ściągać piżamę żony.
- Kochanie chyba zapomniałeś o tym co mówiła moja mama. – przypomniała Kate.
- Niby o czym? – zapytał chłopak odrywając się od rozpinania guzików od góry piżamy. Chodź Kate była już dużą dziewczynką to nadal nosiła swoje stare piżamy. Stare i za małe koszule nocne. Nie dość, że dużo za małe to jeszcze ze śmiesznymi wzorkami. Kate uważała, że nadruki są wspaniałe. Jednak jej mąż myślał odwrotnie. Nie dość, że wzory były okropne, a kolory jeszcze gorsze. Do tego długość. Stanowczo za krótkie. Patrząc na swoją żonę w tym ubraniu miał erotyczne myśli w roli głównej z nim i jego żoną. Tylko, że w tym wszystkim przeszkadzał zakaz pani Uribe.
- Mamusia nie chce mieć wnuczka w tak młodym wieku.
- Tak pamiętam ona ma osiemnaście lat i nie chce zostać babcia. – ciężko westchnął.
Widok żony w tej stanowczo z krótkiej piżamce rozpalała w nim wielkie żądze. W jego głowie pozywały się różne obrazy. Obrazy, które nie mogły się stać rzeczywistością. Nie mogły przez kogo? Przez kochaną teściową i jej głupie pomysły. Może i Diana była dla niego miła, ale ten jej zakaz go dobijał. Nie po to wziął ślub, żeby teraz nie mógł nawet spędzić kilku upojnych chwil z własną żoną. Już więcej tych pięknych scen było przed ich ślubem. Więcej kochanego ciała swojej żony widział przed wstąpieniem w związek małżeński. Chyba jednak to nie prawda, że po ślubie jest więcej sexu niż przed. A jeżeli tak, to Diego i Kate są wyjątkami. Ich pożycie małżeńskie wcale nie istniało. To była jedna wielka porażka. W takich momentach Diego żałował że nie przystał na propozycję żony by wrócić do mieszkania Sary. Mogli powrócić do wielkiej sypialni jego siostry i do tego wielkiego łoża. Mogło być ta pięknie. No a teraz od tygodnia żyje w celibacie. Ma gorzej niż księża. Oni przynajmniej nie mają na głowie wstrętnej teściowej.
- Kochanie a nie można by jakoś ominąć tego zakazu? – zapytał z nadzieją Diego. Zaczął całować szyję swojej żony.
- Nie, nie można. Mama jest dla nas bardzo miło, no można nadużywać jej gościnności.
- Ale ona nie usłyszy. Będziemy robili to bardzo cicho. – powiedział chłopak.
- Jesteś pewny? Cicho? Nie usłyszy? – zapytała Kate. Jedno i drugie wiedziało, że na pewno nie będzie cicho, a już na pewno Diana usłyszy.
- No może to nie jest najlepszy pomysł. No ale miałem dobre intencje.
- Tak słońce wiem. Ale z moja mamą i jej świetnym słuchem raczej nic nie wyjdzie. – powiedziała Kate i wstała.
- No to musimy coś wymyślić żeby się z domu wyniosła.
- Życzę powodzenia. Ja nie pamiętam kiedy ostatnio moja mama i tato wyszli gdzieś na noc. Tak więc nic z tego. – powiedziała podłamana pani Cortez.
- Kochanie ty się niczym nie martw. Twój rycerz wszystko wymyśli. Ja już się ich pozbędę.
- Tylko nie wymyśl czegoś głupiego. Bo źle z tobą będzie. – oznajmiła dziewczyna zakładając bluzkę.
- Kochanie nie martw się. Czy ja kiedykolwiek wymyśliłem coś głupiego?
- No teraz nie ale w młodości robiłeś same głupoty. Tak więc przypomnij sobie swoje wyskoki i sam sobie odpowiedz.
- Czy sugerujesz, że w młodości byłem głupi?
- Sam to powiedziałeś.
- Czyli jednak tak uważasz!!! Wiesz co? Pokażę ci, że nie jestem głupi! – krzyknął Diego i momentalnie wstał. Pokazał w pełnej okazałości swoje pięknie wyrzeźbione ciało. No może nie w pełni, bo bokserki, które niestety miał na sobie. Kate żałowała, że akurat tą część garderoby musiał mieć na sobie. Lepiej by było gdyby na przykład założył tylko skarpetki albo czapkę. Ale niestety musiał zakryć najciekawszą według Kate cześć ciała.
- Czy mam się już zacząć bać? – zapytała trochę rozbawiona. Nadal wpatrywała się z żalem na jedyne ubranie męża.
- Kate gdzie ty się kobieto patrzysz? – zapytał trochę skrępowany sytuacją.
- Ja? Nigdzie. Zamyśliłam się. Nie patrzyłam się na ciebie.
- Tak jasne. A ja jestem królową Anglii.
- Ale nie wyglądasz. Wiesz o tym?
- Wiem. A ty patrzyłaś się na mój największy atut. – oznajmił chłopak i szybko zeskoczył z łóżka. Podszedł do swojej żony. Delikatnie ują dłonią jej twarz. Zaczął delikatnie całować. Początkowo tylko musnął jej warg. Jednak potem gdy nie został odepchnięty zaczął całować ją najbardziej namiętnie jak tylko potrafił. Zaczął zdejmować bluzkę, która dopiero co przed chwilą znalazła się na ciele Kate.
- Diego my nie możemy. – powiedziała dziewczyna między pocałunkami.
- Ależ możemy.
- Ale mama. Ona... – zaczęła Kate jednak nie skończyła. Mąż zamknął jej usta pocałunkiem. Zapomniała o całym świecie. Jednak szybko odzyskała świadomość gdy wylądowała na łóżku. Musiała się trochę napracować by wyślizgnąć się z objęć chłopaka. – Nie możemy. Mama jest na dole. Wszystko usłyszy.
- Dobra. Ale wieczorem mi się już nie wywiniesz.
- Nie, o ile pozbędziesz rodziców. – oznajmiła Kate.
- Czyli szykuje się upojna noc. – pozwiedzał Diego i obserwował swoją przebierającą się żonę. Dosłownie pożerał ja wzrokiem.
************************************
Federiko i Diana siedzieli w wielkiej kuchni. Wystrój tego pomieszczenia mówił tylko tyle, że właściciele na pewno nie używają go za często. Wszystko było nieskazitelnie czyste. Co wskazywało albo na pedantyzm mieszkańców domu, lub na rzadkie korzystanie. Poza tym w kuchni było zaledwie kilka szafeczek, lodówka, mikrofalówka i zlew. Żadnej kuchenki by coś ugotować. Federiko i Diana preferowali raczej odgrzewanie jedzenia lub kupowanie gotowych. Resztę pomieszczenia zajmował ogromny stół, który mógł pomieścić nawet kilkanaście osób i wyspa, przy której rodzina Uribe i teraz również i Diego jadali śniadania. Na meblu stało już jedzenie.
- Federiko do jasnej ciasnej Anielki gdzie oni są? – zapytała zdenerwowana Diana.
- Pewnie się jeszcze śpią.
- Śpią? Przecież to już środek południa. Im się we łbie poprzewracało. Jeśli myślą, że będą sobie smacznie spali to się grubo mylą. – powiedziała i wstała z krzesła.
- Kochanie zostaw ich. Nie pamiętasz, że my od razu po ślubie też spaliśmy do późna.
- Na pamiętam. To były wspaniałe chwile. – wspomniała pani Uribe.
- No to im też daj przeżyć takie wspaniałe chwile. – powiedział Federiko.
- No dobrze. Niech się sobą nacieszą tak jak my sobą wtedy. – uśmiechnęła się i zajęła swoje miejsce. Jednak po chwili uśmiech znikł z jej twarzy. – Ja nie chcę zostać babcią!!!
- Kwiatuszku co się stało?
- Jak to co!!! Jeżeli oni robią to co my wtedy to możemy już przyzwyczajać się do myśli, że zostaniemy dziadkami.
- O to fajnie. Będę miał wnuczkę albo i wnuczka. – rozmarzył się Federiko
- Zamilcz człowieku!!! Może i ty się będziesz cieszył ale ja nie!!! Jestem za młoda na to by zostać babcią. Ty jesteś stary ale ja nie!!! – krzyknęła Diana.
- Ja stary?! – zapytał oburzony Federiko.
- Tak ty.
- Ale ja ci przypominam, że jestem od ciebie młodszy o kilka miesięcy!!!
- Mniejsza o większość!!! Ja nie mogę zostać babcią. Nie mogę i tyle.
- Kochanie możesz zostać babcia. Dziecko cię odmłodzi. Jak kogoś zobaczysz to im powiesz, że to twoje dziecko i po kłopocie.
- Może to i dobry pomysł. Będę osiemnastoletnią babcią. Będę najmłodszą babcią na świecie.
- Widzisz kochanie grunt to dobre myślenie.
- Ale wiesz co ja bym wolała by ojcem mojego wnuczka lub wnuczki był ktoś z wyższych swer.
- Nie przesadzaj. On nie jest taki zły jak jego rodzice. Przez ten tydzień zdążyłem go polubić. Doszedłem do wniosku, że to nawet dobry kandydat na męża. Lepszego nie mogła wybrać.
- Tak myślisz?
- Jestem tego pewny. Jest idealnym mężem. Zobaczysz niedługo będzie też idealnym zięciem. Tylko musi się zaaklimatyzować. – oświadczył Federiko. Z góry zaczęły dobiegać odgłosy schodzących ludzi. To Diego i Kate zeszli na dół na śniadanie. Grzecznie się przywitali i zajęli swoje miejsca przy stole. Rozmawiali o jakiś głupotach. Na razie jeszcze nie potrafili rozmawiać we czwórkę. Przeszkodą była Diana. To ona wprowadzała nerwową i dziwną atmosferę. Jeszcze tylko ją Diego musiał przekonać do siebie. Ale to może być bardzo trudne. Zwłaszcza, że kobieta jak na razie nie wykazywała jakichkolwiek oznak przyjaźni ani niczego w tym stylu. Ale może kiedyś jeszcze się polubią.
- Mam dwa bilety do kina na świetną komedię ale ani ja ani Kate nie mamy czasu by pójść na ten film. – oznajmił Diego. – Może mama i tato poszliby.
- Ja bardzo chętnie dawno nigdzie nie wychodziliśmy. Ale nie wiem co na to moja żona. – oznajmił Federiko.
- Mam strasznie dużo pracy. Niestety nie mogę iść. Ale kochanie jeśli chcesz to idź sam, albo zabierz ze sobą jakiegoś kolegę.
- A czym będziesz tak zajęta mamo?
- Muszę posprzątać, poprasować. Zobacz jaki w tym domu jest śmietnik.
- A ja myślałem, że w tym domu sprząta sprzątaczka. – zauważył Federiko.
- Tak ale nie wykonuje dobrze tego zadania.
- Mamo przyznaj się, że nie chcesz nigdzie wychodzić a nie wymyślasz jakieś głupoty.
- Dobrze. Przejrzałaś mnie nie chcę iść do kina. – oświadczyła Diana.
- Ale dlaczego? – zapytali jednocześnie Federiko i jego córka.
- Dajcie spokój mamie. Nie chce iść to niech nie idzie. Ma na pewno swoje powody. Ja ją rozumiem. – Diego uśmiechnął się miło do teściowej.
- Dziękuję ci. Przynajmniej ty mnie wspierasz.
Dalsza część śniadania przebiegała raczej w milczeniu. Diego musiał wymyślić nowy plan, bo pierwszy niestety nie wypalił. Kate była wściekła na matkę, że nie zgodziła się na wyjście i jednocześnie przekreśliła jej upojną noc. Federiko też był wściekły na żonę. Już tak dawno nigdzie nie wychodzili. Już nawet nie pamiętał kiedy ostatnio wyrwali się z domu. Natomiast Diana zastanawiała się nad tym czy Diego naprawdę jest taki zły.
************************************
Konstancja od tygodnia chodziła wściekła i naburmuszona. Nie mogła wytrzymać myśli, że jej synek. Jej jedyny kochany synek nie dość, że ożenił się z córką jej największych wrogów to do tego wszystkiego jeszcze mieszka w domu „przeciwników”. Bała się o to co mgło mu się tam przytrafić. Widziała najczarniejsze scenariusze. Ubzdurała sobie, że jej herbatniczkowni dzieje się krzywda.
Miała przed oczami poobijanego chłopaka. Czuła, że nie jest mu tam dobrze. Ale nie chciała sprawdzić czy tak naprawdę jest. Na szczęście jaj domysły były tylko jej domysłami i nie były rzeczywistością. Rodrigo przez to, że jego żona miała taki nastrój jaki miała przez cały tydzień chował się po kontach oby tylko nie spotkać się z żoną. Ich spotkanie równało się z awanturą, a raczej krzykami Konstancji na biednego męża, który nic nie zrobił. Tak tez było i tym razem. Zaczęła na niego krzyczeć gdy zaproponował jej, że pozmywa naczynia po śniadaniu.
- A co ty myślisz, że ja już sama zmywać nie potrafię!!!
- Potrafisz kochanie potrafisz. Ale ja chciałem cię tylko wyręczyć nic innego nie miałem na myśli. Przepraszam cię za to, że chciałem po tobie pozmywać.
- Wy mężczyźni to tylko byście przepraszali. Wszystko robicie źle, a potem przepraszacie. Może najpierw byście pomyśleli, a potem dopiero robili!!! Obyłoby się wtedy bez przeprosin!!!
- Zaparzyć ci ziółek na uspokojenie? – zapytał przestraszony mężczyzna. Cały się trząsł. W tej rodzinie to Konstancja była głowa, ale to tylko tymczasowo, dopóki nie przestanie wrzeszczeć.
- RODRIGO!!!! Nie denerwuj mnie!!!!
- Przepraszam.
- No i ja właśnie o tym mówię. Nie łatwiej byłoby najpierw pomyśleć jak ja zareaguje i dopiero potem się odzywać?
- Byłoby. – odpowiedział mężczyzn.
- To dlaczego tego nie robisz?
- Nie wiem.
- No tak oczywiście wy mężczyźni niczego nie wiecie. Nie wiecie nawet do czego służy mózg!!! Ja się czasami zastanawiam czy wy go w ogóle posiadacie. Ale z każdą chwilą coraz bardziej w to wątpię!!!!
- Kochanie czy możesz się wreszcie przestać na mnie wyżywać? Wiem, że cierpisz, bo Diego z nami nie mieszka, ale ja nie jestem temu winny. Dlatego proszę cię przestań na mnie krzyczeć. – Rodrigo wreszcie się przełamał.
- Masz racje wyżywam się na tobie.
- Więc przestań, bo mam tego dość.
- Ale je chcę żeby mój herbatniczek wrócił. – Konstancja rozpłakała się.
- Ja też chcę, ale chyba nie da się nic zrobić, by wrócił.
- Ależ da. Aj widzę dwa sposoby. – oznajmiła kobieta ocierając łzy
- Niby jakie.
- Pierwszy, którego bardziej lubię ale jest trudniejszy. Trzeba by było doprowadzić do rozwodu herbatniczka i tej lafiryndy.
- Nie rzeczywiście trudny i awykonalny. A jaki jest drugi kochanie?
- Trzeba przejąć taktykę naszych wrogów.
- Czyli jaką?
- Będziemy dla nich mili, aż do bólu i zaproponujemy im mieszkanie u nas. Będą musieli się zgodzić.
- Ale przecież oni mieszkają już u jej rodziców. – zauważył Rodrigo.
- No ale teraz będą mieszkali u nas. Ja już ich przekonam. Zobaczysz nasz malutki syneczek będzie mieszkał z nami. No i przy okazji ten nędzny dodatek. Ale tego czegoś może się pozbędziemy gdy będziemy mieli ich blisko siebie.
**************************************
Diego leżał na łóżku. Wylegiwał się tak już od godziny. Dziś nie miał żadnej sprawy w sądzie. Pozew maił już gotowy, wiec mógł pozwolić sobie na chwilę odpoczynku. Kate musiała iść do redakcji. Wspomniał każdą chwilę spędzona z żoną. Przy okazji rozmyślał nad wieczorem. Zastanawiał się jakim sposobem ma się pozbyć teściów. Plan z kinem i kolacja nie wypalił. Po tym jak Diana nie zgodziła się nawet na kino o kolacji nawet nie chciał wspominać. Co można wymyślić by wypędzić teścia i teściową z domu? Z Federikiem nie będzie żadnego problemu. No ale jego żona. Z nią było gorzej. Ale chyba wpadł już na genialny pomysł. Jednak leżenie na łóżku z głowa do dołu przynosi rezultaty. Szybko zerwał się z łóżka. Pobiegł do leżącego na biurku telefonu komórkowego. Zaczął przeglądać numery. Było ich strasznie dużo. No ale jeśli jest się ta lubianym jak Diego to nic dziwnego. Wreszcie zalazł to czego szukał. Nacisnął zieloną słuchawkę. Już się łączył. Słyszał tylko przerywany dźwięk. Jednak po chwili usłyszał głos starszego mężczyzny.
- Słucha.
- Dzień dobry. To ja Diego Cortez. Pana student.
- A to ty Diego. Cieszę się, że dzwonisz.
- A ja cieszę się, że słyszę pana głos. Nie byłem pewny czy pan odbierze.
- A dlaczego miałbym nie odebrać telefonu od mojego najlepszego studenta?
- Jest pan tak zapracowany więc myślałem, że nie będzie miał pan nawet chwili wolnego.
- Dla ciebie znajdę zawsze wolna chwilę. A teraz mów dlaczego dzwonisz. – powiedział starszy mężczyzna.
- Ale...
- Nie mów, że dzwonisz by porozmawiać z starym wykładowcą. I tak nie uwierzę. Wiem, że masz do mnie jakiś interes. Mów co to jest. Ja się nie obrażę.
- No więc chodzi o to, że wzięłam ślub. – zaczął Diego.
- Ja ci w kontaktach z kobietami nie pomogę. Przecież wiesz, że ja nie mam w tym doświadczenia.
- Nie, nie chodzi o moją żonę. Ona ma się dobrze i między nami jest dobrze.
- Więc o co chodzi.
- No, bo my mieszkamy z rodzicami. I chciałbym urządzić romantyczny wieczór dla żony ale teściowie ciągle siedzą w domu.
- No i jak ja mam ci niby w tym pomóc? – zapytał starzec.
- No, bo moja teściowa była piosenkarką. Śpiewała w jednym z Meksykańskich hoteli. Kochała to, jednak musiała zrezygnować. No i pomyślałem, że mogłaby zaśpiewać w jednym z pańskich hoteli. Ale jeśli pan się nie zgodzi to zrozumiem to.
- No nie wiem. Chętnie bym to zrobił dla ciebie, ale nie jestem pewny czy twoja teściowa się nada.
- Niby dlaczego miałaby się nie nadać?
- Nie wiem. Ale nie będzie miała tremy.
- Nie będzie miała. To doświadczona piosenkarka. Jest znakomita. Nie pożałuje pan.
- Mam nadzieję.
- Bez obaw. Diana Uribe pana nie zawiedzie. Ręczę za nią
- Diana Uribe? Czy ja dobrze usłyszałem? – zapytał zdziwiony.
- Tak Diana Uribe moja teściowa.
- W takim razie ona musi zaśpiewać w moim hotelu. Jestem i byłem jej wielkim fanem. Zasmuciła mnie wiadomość, że kończy ze śpiewaniem. Mam nadzieję że się zgodzi.
- Ja też mam taką nadzieję. Postaram się ja przekonać. Dziękuję panu, że się pan zgodził.
- To ja ci dziękuję, że dałeś mi okazje by tak wielka gwiazda zaśpiewała w moim hotelu. Do widzenia
- Do widzenia. – powiedział Diego i się rozłączył. Chłopak zaczął skakać z radości. – Jest udało się!!! Będziemy mieli wolny dom!!! Jak ja kocham pana Daniela!!! – jego radość nie miała granic. Jednak przypomniał sobie, ze musi jeszcze przekonać Dianę by zaśpiewała. – Chyba za wcześnie się ucieszyłem.


Daniel Pardo(Rafael Inclán)
Były wykładowca Diega. Chłopak był jego ulubieńcem. Poza tym, że wykłada na uniwersytecie to jest jeszcze prawnikiem i ma sieć ekskluzywnych hoteli. Do tego jest wielkim fanem Diany Uribe.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niezapominajka dnia Nie 14:13, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarne
I  milka
I  milka



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 7130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:13, 14 Mar 2009    Temat postu:

Oj współczujęim, ,ałżeństwo a nacieszyć siesobąnie mogą i to tylko dlatego, ze teściowa nie chce być babcią. Przecież istnieje antykoncepcja!

Mam nadziejęże plan Diega się powiedzie.

Czekam na new Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaja;]
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:07, 15 Mar 2009    Temat postu:

Oby im się udało xDee
czekam na next Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:55, 15 Mar 2009    Temat postu:

Super <333333 czekam na nowe

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:03, 22 Mar 2009    Temat postu:

Odcinek 9
Niespodzianka
Po radości chłopaka nie było już ani śladu. Diego zrozumiał, że jeszcze długa droga przed nim, by dom został pusty. Przed nim najcięższe zadanie. Musi przekonać Dianę. Jego teściowa to trudna osoba do złamania, wręcz nie da się jej do niczego przekonać. Pan Cortez ma ciężki orzech do zgryzienia. Zszedł niepewnie po schodach. w jego głowie kłębiły się myśli niepewności. Strasznie bał się tej rozmowy. Cały się trząsł. Jednak starał się opanować. Nie mógł pokazać, że jest mięczakiem. Jeszcze nie teraz. Musiał udowodnić, że jest godzien zaufania. Chciał pokazać się z jak najlepszej strony. A miał ich mało. A w oczach Diany posiadał ich jeszcze mniej. Niepewnie zszedł z góry. Teściowa akurat krzątała się po kuchni. Chyba robiła obiad.
- Pomóc mamie? – zapytał niepewnie.
- Nie dziękuję. – powiedziała oschle. Wcale nie chciała by jej ton tak zabrzmiał. Wolał by jej odpowiedź była trochę bardziej milsza, jednak nie udało ci się. – Nie chce żebyś się przemęczał. Na pewno masz dużo pracy. Nie chcę ci przeszkadzać. – poprawiła się.
- Ale ja nie mam nic do zrobienia. Już dawno skończyłem pisać pozew o rozwód. – oznajmił uśmiechnięty Diego.
- Pozew o rozwód? Kate o tym wie? – zapytała zdenerwowana Diana.
- Tak. – odpowiedział chłopak.
- I co? – zapytała jeszcze bardziej zdenerwowana matka Kate. Może i nie przepadała za zięciem, ale wiedziała ile Diego znaczy dla jej córki. Nie chciała by cierpiała. Diego był całym światem dla Kate. A on teraz chce wziąć z nią rozwód. Co ta biedna dziewczyna teraz zrobi? Jej cały świat się zawali. Diana chciała już wygarnąć swojemu zięciowi co myśli o ich rozwodzie. Może i tydzień temu cieszyłaby się z tej wiadomości, jednak teraz była na niego wściekła. Już nawet zaczęła lubić męża córki. Już chciał zacząć krzyczeć jednak w porę chłopak zabrał głos.
- No nic. Przecież jej to nie dotyczy. – oświadczył Diego.
- Jak to nie dotyczy? – zapytała zaskoczona. Przecież to będzie też jej rozwód!!! Co ten chłopak wygaduje!!! Diana była zaskoczona.
- Normalnie. Niby dlaczego miałaby ją dotyczyć sprawa rozwodowa pani Pardo?
- Pani Pardo? – zapytała coraz bardziej zaskoczona.
- To moja klientka. Chce się rozwieść ze swoim mężem. No i ja prowadzę tą sprawę. Kate nie ma nic z tym wspólnego. Nie rozumiem o co mamie chodzi. – powiedział Diego. Dopiero po chwili domyślił się o co chodziło jego teściowej. – Mama myślała, że je chcę się rozwieść z Kate?
- Niechętnie się do tego przyznam ale tak. Jakoś a mi się skojarzyło.
- Bez obaw. Nie zamierzam się rozwieść. Kocham Kate najbardziej na świecie. Nigdy jej nie opuszczę. – oświadczył Diego.
- Naprawdę aż tak kochasz moją córkę? – zapytała Diana krojąc ogórki.
- Tak i to bardzo. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest całym moim życiu. Czasmi zastanawiam się jak ja bez niej żyłem. To było nudne życie. Gdybym mógł cofnąć czas to już dawno byłbym z nią. – powiedział chłopak siadając przy stole.
- Nie wiedziałam, że aż tak zależy ci na mojej córce.
- Zależy mi jeszcze bardziej niż się mamie wydaje. Wiem, że mama, chciałaby żeby Kate wyszła za kogoś innego, ale ona wybrała mnie. Kochamy się i nie chciałbym żeby przez kłótnie z moimi rodzicami nasze małżeństwo się rozpadło. Nie przeżyłbym tego.
- A co ja mam do tego? – zapytała Diana.
- Czy mogłaby mama chodź troszkę postarać się ze mną zaprzyjaźnić. Wiem, że mama jest już dla mnie miła i znosi jakoś moją obecność. Ale ja nie chciałbym by nasze stosunki opierały się tylko na tolerowaniu obecności. Zrozumiem jeśli mama się obrazi na mnie za to co powiedziałem.
- Nie mam zamiaru się obrażać. – oznajmiła Diana odrywając się od krojenia.
- Naprawdę?
- Tak. Powiem więcej to co powiedziałeś jest bardzo mądre i prawdziwe. Postaram się, żeby nasze stosunki jak to powiedziałeś nie opierały się tylko na tolerowaniu swojej obecności.
- Cieszę się bardzo, że mama myśli tak jak ja.
- No to może na początek pomożesz mi przy obiedzie? – zapytała uśmiechnięta Diana.
- Bardzo chętnie. Co mam zrobić? – zapytał wstając z krzesła.
- Może tak na początek dokończysz krojenie ogórków?
- Postaram się. – powiedział i od razu zabrał się za pracę.
Wspólnie zaczęli przygotowywać obiad. Atmosfera była bardzo miła. Żadne nie chciało się kłócić. Po raz pierwszy normalnie rozmawiali. Nawet zaczynali się śmiać. W pewnym momencie Diego postanowił w końcu powiedzieć teściowej o występie jaki jej załatwił. Bał się tego jak diabli. Jednak raz kozi śmierć.
- Mam do mamy pytanie. – zaczął niepewnie.
- Słucham.
- Czy chciałaby mama wrócić do śpiewania jeszcze?
- Trudne pytanie. Kilka lat temu powiedziałabym bez zastanowienia, że nie. Miałam wtedy wiele obowiązków. Kate, dom, musiałam pilnować Federika by czegoś w firmie nie zepsuł. A teraz dziecko jest dorosłe, sam wiesz o tym najlepiej. Mam sprzątaczkę, która przychodzi i sprząta. A Federiko dobrze sobie radzi kierując firmę. Nie mam nic już do roboty. I chyba gdybym miała taką możliwość to znowu wróciłabym do śpiewania. Ale chyba już wszyscy zapomnieli o Dianie Uribe.
- Nie wszyscy. – powiedział Diego z wielkim uśmiechem.
- Jak to? – zapytała wyraźnie zaciekawiona Diana.
- Mój były wykładowca, jest wielkim fanem mamy. No i on jest właścicielem jednego z hoteli w Meksyku. Byłby bardzo szczęśliwy gdyby mama zaśpiewała u niego w hotelu.
- Naprawdę? Nie żartujesz sobie? Gdyby to była prawda to byłoby wspaniale. – rozradowała się
- Tak. Jeśli mama się zgodzi to będzie bardzo zaszczycony.
- To ja byłabym bardzo zachwycona gdybym mogła ponownie stanąć na scenie.
- No to co załatwione. Mam zadzwonić do mojego wykładowcy, że mama się zgadza?
- Ale kiedy miałby być ten występ?
- No dziś.
- Dziś? – powtórzyła zaskoczona.
- No tak. A co za późno?
- Za wcześnie chyba chciałeś powiedzieć. Nie dałoby się za kilka dni? – zapytała z nadzieją.
- Nie ma innego terminu. To co mam powiedzieć, że nic z tego? – zapytał trochę podłamany. Nici z jego nocnych wrażeń.
- Nie, nie. Zdąże. Powiedz temu swojemu wykładowcy, że wielka gwiazda Diana Uribe zaśpiewa w jego hotelu. A teraz przepraszam cię ale muszę się przygotować do występu. – powiedziała rozpromieniona Diana.
****************************************
Kate wróciła do domu. Ale nie była pewna czy to aby na pewno był jej dom. Chyba ktoś podmienił jej rodziców. Diana stała na schodach i pokazywała swoje piękne suknie. Na dole stał jej mąż i Diego. Podziwiali stroje pani Uribe. Była bardzo zaskoczona, bo jej rodzona mama mówiła do jej męża „Kochany Diego”. Nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Czy wy się dobrze czujecie? – zapytała zaskoczona dziewczyna. Jej rodzina od razu spojrzała się na nią.
- Tak. A dlaczego się pytasz? – zapytał Federiko.
- No, bo mama mówi do mojego męża „kochany Diego” i chyba szykuje się do wyjścia. Czy to jest moja mama? Może kosmici ją przypadkiem porwali i jej mózg wyprali.
- Kate dziecko opanuj się. To jest w końcu mój zięć i jestem dla niego miła. Czy coś w tym złego? A szykuję się do występu. – oznajmiła Diana. – To co mówicie, że ta jest lepsza?
- Tak. – odpowiedzieli zgodnie Federiko i Diego.
- Dobrze to ja idę się przebrać. Kochanie zakładaj ten garnitur, bo zaraz wychodzimy. Muszę jeszcze dogadać się z muzykami i zrobić jedną próbę. – powiedziała pani Uribe i poszła do swojej sypialni. Federiko podążył za nią.
- Czy możesz mi wytłumaczyć co tu się dzieje? – zapytała Kate.
- Twój mąż załatwił wolna chatę. – mrugnął jej okiem. – Przygotuj się na noc pełną wrażeń.
- Ale co zrobiłeś, że oni tak nagle postanowili opuścić dom?
- Uruchomiłem kontakty. – zaśmiał się i poszedł do kuchni.
- Nic nie rozumiem z tego. – powiedziała i poszła za mężem. – Diego o co chodzi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin