Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Teściowie!!! Ratunku!!!(Odcinek 11)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ulubiony teść/teściowa?
Diana
0%
 0%  [ 0 ]
Federiko
20%
 20%  [ 1 ]
Konstancja
0%
 0%  [ 0 ]
Rodrigo
0%
 0%  [ 0 ]
Wszyscy
80%
 80%  [ 4 ]
Nie mam
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:44, 26 Sty 2009    Temat postu:

Odcinek 4
Noc pełna wrazeń.
Diego skończył sprzątanie. Zmęczony wszystkimi atrakcjami jakie przyniósł mu dzisiejszy dzień z radością udał się do łazienki. Wziął szybki prysznic i z miską w ręce ruszył do sypialni. Zastał tam swoją śpiącą żonę. Widać, że czekała. Nie przykryła się kocem i spała w dość dziwnej pozycji, którą na pewno chciała zadziwić swojego męża. Przynajmniej starała się na mnie zaczekać. Nie chcąc jej budzić przykrył ją kocem i podłożył poduszkę pod głowę. Uwielbiał jak spała. Wtedy była taka bezbronna. Taka niewinna. A trzeba jej przyznać, że rzadko się jej to przytrafiało. Chciał położyć się obok niej, jednak nagle sobie o czymś przypomniał.
- psssssssssss rodzice. – przeklną Diego i szybko ruszył w poszukiwaniu telefonu. Znalazł go w kieszeniach marynarki. Szybko wybrał numer rodziców i zaczął w myślach układać sobie to co im powie.
- Słucham. – w telefonie odezwał się głos Konstancji.
- Cześć mamo. To ja Diego. – zaczął niepewnie chłopak. – Przepraszam, że nie dzwoniłem wcześniej ale mi to jakoś z głowy wypadło.
- Z głowy ci wypadło!!! – wrzasnęła Konstancja. – Ja ci dam wypadło z głowy. Niewdzięczniku jeden. Zamartwiałam się cały dzień, a ty mi tylko ze zwykłym przepraszam wyskakujesz? Twój ojciec chciał już pogotowie wzywać, bo twoja biedna matka dostawała ataku serca z tych zmartwień.
- Ale teraz czujesz się chyba znacznie lepiej skoro na mnie krzyczysz.
- Ratujcie!!! Pomocy!!! Mój idealny syn mi pyskuje. Za jakie grzechy? Kochanie co oni ci na tych studiach zrobili!!! Chyba jakieś pranie mózgu. Przecież ty się nigdy tak nie zachowywałeś.
- Przepraszam mamusiu. – powiedział skruszony Diego.
- No ja myślę, że przepraszasz. A teraz do rzeczy. Gdzie ty cholibka jesteś?
- Ja? – zapytał Diego. Nie wiedział co ma powiedzieć.
- Tak herbatniczku ty.
- Ja jestem z z z z przyjacielem. Tak z przyjacielem. Spotkaliśmy się właśnie dziś. Chcemy powspominać stare czasy. To wszystko.
- Z przyjacielem powiadasz. Dobrze kochanie możesz zostać. – powiedziała Konstancja.
- Dziękuję mamo.
- Tylko tam nie pij. Jesteś za młody na alkohol.
- Mamo ale ja już jestem pełnoletni.
- A co ma jedno do drugiego? Jesteś za młody na alkohol. Nie pozwolę żeby mój mały herbatniczek pił alkohol. Za mojej kadencji nie będzie takich rzeczy.
- Ale mamo.... – zaczął nie pewnie Diego.
- Nie ma żadnego ale. Nie pozwalam ci na to i koniec. Masz zakaz picia alkoholu, brania narkotyków i palenia papierosów.
- Coś jeszcze?
- No oczywiście nadal cię obowiązuje zakaz zbliżania się do tej córki paskudy.
- O kim ty mówisz? – zapytał Diego.
- Kochanie tak długo cię nie było, że już zapomniałeś? Paskuda to ta nasza sąsiadka, a jej córka to ta wariatka, która chodziła z tobą przez tyle lat do klasy.
- Mówisz o Kate? – zapytał Diego patrząc na swoją śpiącą żonę.
- Tak mówię o tej wariatce. Nie masz prawa się do niej zbliżać. Macie zakaz podchodzenia do siebie na co najmniej 5 metrów.
- Mamo wiesz co ja muszę już kończyć. Kocham cię i pa. Jutro poznasz kogoś ważnego dla mnie.
- Jak to?
- Jutro zobaczysz. Do jutra. – powiedział Diego i pospiesznie rozłączył się. – Kochanie jutro czeka nas bardzo ciężki dzień. Zostali mi jeszcze twoi rodzice. Tylko jak ja mam im przekazać, że wrócisz jutro? Przecież do nich nie zadzwonię i nie powiem: „Dzień dobry jestem mężem państwa córki. Mieliśmy przekazać wam dziś tą radosną wiadomość o ślubie jednak państwa córka się napiła i nie ma siły o własnych nogach przyjść.” Raczej chyba nie przejdzie. Już wiem! – krzyknął najciszej jak się dało i zaczął coś pisać.
******************************
- Rodrigo!!! – krzyczała Konstancja – Gdzie ty jesteś?! Dlaczego ciebie nigdy nie ma jak jesteś potrzebny? Co ja za pokrakę sobie wzięłam za męża. Mogłam posłuchać matki i wyjść za tego producenta filmowego. On na pewno by mnie nie opuścił w tak ważnych momentach. Czemu ja taka głupia byłam?
- Kochanie wołałaś mnie? – zapytał Rodrigo wpadając do pokoju.
- Twoja żona umiera!!! – krzyknęła Konstancja i teatralnie opadła na fotel.
- Kochanie co ci się stało. – powiedział zaniepokojony Rodrigo i padł na kolana do swej żony.
- Co się stało? Nawet mi to prze gardło nie chce przejść. To straszna wiadomość. Wezwij karetką, bo czuje, że moje serce przestaje pracować.
- Kochanie nie umieraj. Zaraz zaparzę ci ziółek. Serce powinno zacząć już normalnie pracować. – powiedział pan Cortez i chciał już wstać jednak zatrzymała go żona i dostał po główce.
- Serce przestaje mi pracować, a ty chcesz mi to leczyć ziółkami!!! Chcesz mnie zabić czy co?! Ziółka sobie wynalazł!!!
- Kochanie uspokój się, bo ci te serce naprawdę stanie. – mówił Rodrigo wachlując żonie gazetą.
- Przez ciebie znowu zaczęło normalnie pracować.
- To dobrze, bo już się bałem. – odetchną z ulgą. – A co cię tak rozłościło?
- Nasz syn przyjeżdża jutro.
- No to chyba dobrze?
- Ale on nie przyjeżdża sam! – Konstancja zaczęła płakać.
- Jak to nie sam?
- Przyprowadzi kogoś ważnego dla niego.
- No i? Może to jakiś pies? Albo przyjaciel? – powiedział Rodrigo, a jego żona zaczęła coraz głośniej płakać. – Co się stało? Co ja takiego powiedziałem?
- Nasz syn gejem?!!! Eeeeeeeeeeee.
- Kochanie na pewno nie jest gejem. On jest w stu procentach normalny. – powiedział Rodrigo
- W takim razie przyprowadzi kobietę. Potem z nią ożeni i nas opuści. Tragedia. – powiedziała Konstancja i po raz kolejny zaczęła płakać.
- Jak to odejdzie? On nie może. To mój mały herbatniczek. Nie może tak po prostu odejść. Nie pozwalam mu. – powiedział Rodrigo.
- A myślisz, ze on będzie nas pytał o pozwolenie? Odejdzie i nawet się nie pożegna. – łkała Konstancja.
- Nie może. Zatrzymamy go. Wykurzymy tą pannicę. – powiedział Rodrigo, a łzy same mu spływały z twarzy. Przytulił żonę i razem zaczęli razem płakać.
**************************************
- Kochanie, kochanie!!!! Chodź tu szybko. Kate przysłała wiadomość!!! – krzyczał Federiko.
- Co?! Moje słońce przysłało wiadomość? – pytała Diana wbiegając do pokoju. Miała na sobie biały ręcznik i źle założone kapcie z łepkiem misia. A na twarzy miała maseczkę o okropnym brązowym kolorze.
- Kochanie to ty? – zapytał niepewnie Federiko patrząc na „intruza”.
- A co nie widać? – zadała pytanie urażona Diana.
- Co ty masz na twarzy?
- Maseczkę czekoladową.
- Jesteś pewna, że to jest maseczka czekoladowa?
- Tak jestem pewna. Jak chcesz to możesz sobie zjeść i zobaczysz, ze to jest czekolada.
- Nie wolę nie próbować. Uwierzę ci na słowo. – powiedział skrzywiony Federiko.
- O co ci chodzi?
- O nic. Zupełnie o nic.
- Skoro tak to już się przestań na mnie tak dziwnie patrzeć. I mów co to za wiadomość.
- Nie wiem. Jeszcze nie otworzyłem. Chciałem poczekać na tą emocjonującą chwilę na ciebie.
- Dobra nie gadaj tylko czytaj. – powiedziała Diana zdejmując maseczkę z twarzy.
- „Kochani rodzice przepraszam, że nie dotarłam na czas, ale w samolocie, którym miałam lecieć odkryto awarie silnika. Przepraszam jeszcze raz. Przylecę jutro i przywiozę ze sobą kokoś kogo musicie poznać. Całuje. Wasza Kate.” Jak to kogoś musimy poznać? Ja nic nie muszę. Tej dziewczynie to się chyba w główce poprzekręcało. Ja co najwyżej mogę go poznać.
- Nie przesadzaj. I się ciesz. Twoja córka przyprowadza do domu przyszłego męża!!! – krzyknęła Diana.
- Przyszłego męża? Czyli już nie będzie sama? Nie będzie starą panna? A już się bałem, ze żaden wariat jej nie ze chce.
- Ale znalazł się jakiś naiwny. Tylko mam nadzieje, że to będzie odpowiedni kandydat na jej męża. Już sobie wyobrażam ślub. To będzie najgłośniejsze wydarzenie tego stulecia. Co ja mówię tego tysiąclecia. Wszyscy będą wiedzieli, że Kate Uribe bierze ślub. Już ja się o to postaram. Sama zaprojektuje suknię dla niej. Będzie cudownie.
- Tak kochanie. Jak ty się do tego przyłożysz to będzie pięknie. Ale wiesz o czym pomyślałem?
- Nie mam pojęcia. Nie czytam w twoich myślach.
- Skoro Kate przyjeżdża dopiero jutro to dzisiejszy wieczór mamy wolny.
- No i co z tego?
- Może byśmy go wykorzystali?
- A niby jak?
- No ja nie wiem. Może... – zaczął Federiko.
- Wiem. Dokończymy grać w pokera. Muszę się odegrać. Co ty na to?
- Świetny pomysł. Ale ja miałbym inny pomysł. Moglibyśmy wygrzać łóżko. I spędzić w nim całą noc i cały dzień.
- A co to ja jakiś termos jestem żeby wygrzewać łóżko?
- No nie.
- W takim razie idziemy grać w pokera. Tylko muszę ubrać się w piżamę. I tym razem masz nie oszukiwać.
- Postaram się. – powiedział Federiko i udał się po karty.
*****************************
Diego położył się obok żony. Mocno ją przytulił i próbował zasnąć. Dochodziła trzecia w nocy. Kate obudziła się. Przetarła oczy. Rozejrzała się i nie wiedziała gdzie jest. Odkręciła się i zobaczyła swojego męża. Uśmiechnęła się i pogłaskała go po liczku.
- Kocham cię. – wyszeptała
- Ja ciebie też.
- To ty nie śpisz? – zapytała zaskoczona.
- Jakoś nie mogłem. Chciałem sobie popatrzeć na moją żonę. – uśmiechnął się i pocałował ją.
- Przepraszam. – powiedziała skruszona i przytuliła się mocniej do męża.
- Ale za co? Nie masz za co przepraszać.
- Ależ mam. To miał być wspaniały dzień, a wyszła jakaś tragedia. Nie powinnam pić. Wiem, że bardzo chciałeś spędzić ten dzień radośnie.
- No i spędziłem go radośnie. To był najlepszy dzień w moim życiu. Wreszcie jesteśmy razem i nic nas nie rozłączy. A te malutkie wpadki się nie liczą. To oznacza tylko, że nasze wspólne życie będzie bardzo interesujące. Nie będziemy się nudzili.
- Tego na pewno nie będziemy robili. Mogę się założyć, że nasi rodzice nie dadzą nam chwili wytchnienia. – powiedziała Kate i pocałowała namiętnie męża. – Jezu.
- Co się stało?
- Rodzice. Czekają na nas. Zabiją mnie.
- Nie martw się już to załatwiłem.
- Dziękuje. Jesteś kochany. – powiedziała Kate i zaczęła ponownie namiętnie całować swojego męża. – Wiesz o czym sobie pomyślałam?
- Nie mam pojęcia.
- Może i nasz ślub, przyjęcie i pierwszy dzień razem jako małżeństwo nie było takie jakie być powinno. Ale noc poślubna może być nic straconego.
- Pomyślałem o tym samym. Musimy popracować nad synkiem.
- Może się tak nie śpieszmy, bo nasi rodzice o ślubie jeszcze nie wiedzą, a ty mi chcesz już wnuczka zmajstrować. Zawału dostaną.
- I wreszcie będzie święty spokój.
- Kochanie nie można tak mówić. Oni nas kochają. Tylko dziwnie to okazują.
- Ja bym wolał, żeby mnie nie kochali.
- A kto by ci okazywał miłość?
- Ty oczywiście.
- Nie byłabym tego taka pewna.
- Nie gadaj tylko okazuj mi tu czułości. – powiedział Diego i zaczął całować swoja żonę.
- Jak sobie życzysz. – szepnęła Kate i zaczęła zdejmować swoją koszulkę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niezapominajka dnia Śro 22:04, 04 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:22, 26 Sty 2009    Temat postu:

Bosko :* Świetnie czekam na new :*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarne
I  milka
I  milka



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 7130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:42, 26 Sty 2009    Temat postu:

swietne czekam na new

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:04, 04 Lut 2009    Temat postu:

Odcinek 5
Przepaski.
Dochodziła dwunasta rano. Diego już dawno nie spał. Patrzył się na wtuloną w niego kobietę. Jego szczęście nie znało granic. Wreszcie spełniły się jego marzenia. Ma kochającą żonę. Są razem i nikt nie może zepsuć ich szczęścia. No może jak na razie. Kate zaczęła się kręcić. Przetarła oczy. Przeciągnęła się, ziewnęła i już chciała ponownie zasnąć, ale usłyszała męski głos.
- Dzień dobry kochanie.
- To ty już nie śpisz? – zapytała lekko zdziwiona Kate.
- Jak widzisz już nie. Patrzyłem się na ciebie. I nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało. Czuje się jakbym był w pięknej niekończącej się bajce.
- Bajce? Ja tam nie lubię bajek, bo zawsze muszą tam występować wiedźmy takie jak ja.
- To wiedźmy są takie śliczne? Nie wiedziałem. Gdybyś mi wcześniej powiedziała to bym szukał żony wśród wiedź, a tak to straciłem tyle czasu. No ale przypadkiem jedną znalazłem.
- Wiesz co? Jesteś okropny. Zamiast mi tu mówić że nie jestem wiedźmą to ty się ze mnie nabijasz. Ja to poważnie muszę przemyśleć czy dobrze zrobiłam wychodząc za ciebie.
- To była najlepsza decyzja w twoim życiu.
- Ale w twoim raczej nie, bo za żonę masz wiedźmę.
- No już nie gniewaj się. Ja tak sobie tylko żartowałem. Ja uwielbiam wiedźmy. Moja mama nią jest i ją kocham. Ty nią jesteś i też cię kocham. Mam słabość do wiedźm.
- Teraz to już przesadziłeś. Porównałeś mnie do swojej matki!!! Ja nie jestem taka okropna!!!
- Nie jesteś jeszcze gorsza. – zaśmiał się Diego.
- Ja na prawdę muszę poważnie przemyśleć, czy nadal chcę być twoją żoną.
- Kochanie ja tylko żartowałem. Uwielbiam jak się złościsz. Wtedy jesteś taka seksowna. – powiedział Diego i zaczął całować szyje swojej żony.
- Nawet o tym nie myśl. Po tym co mi powiedziałeś możesz zapomnieć o całowaniu i tym wszystkim przez miesiąc.
- Że przez ile przepraszam?
- Nie podoba się? No to tak przez rok. – powiedziała zadowolona Kate.
- Kochanie przecież przeprosiłem. Nie rób mi tego. Nie jesteś wiedźmą i nie jesteś wcale podobna do mojej matki. Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła?
- Myślę, że porządny całus i śniadanie do łóżka wystarczy.
- To da się zrobić. – powiedział Diego i następnie namiętnie pocałował swoją żonę.
- Idź robić to śniadanie, bo głodna jestem. – powiedziała Kate odrywając się od męża.
- Już się robi pani porucznik. – powiedział Diego i zniknął za drzwiami. Nie było go pawie pół godziny. W tym czasie Kate wynudziła się za wszystkie czasy. Już nawet chciała pójść do kuchni i ochrzanić męża za to, że musi tak długo czekać. Ale zrezygnowała z tego pomysłu. Leżała na łóżku z zamkniętymi oczami, w tym momencie do sypialni wszedł Diego.
- A ta znowu śpi. Nie rozumiem jak można tyle spać.
- Ja to słyszę więc przystopuj trochę. – powiedziała Kate otwierając oczy.
- Nie śpisz?
- Już nie. I się obraziłam za to co powiedziałeś.
- Przepraszam już się dziś nie będę odzywał, bo czego nie powiem to i tak jest źle.
- I bardzo dobrze. Ja lubię spać, więc śpię. Ja to się zastanawiam kiedy ty śpisz. Ciągle się na mnie tylko patrzysz jak się budzę. – powiedziała Kate smarując kromkę chleba masłem orzechowym.
- Po prostu nie potrzebuje tyle godzin snu co ty. Jestem przyzwyczajony do spania tylko przez kilka godzin. Jak studiowałem uczyłem się w nocy, więc raczej czasu na spanie nie miałem. Poza tym uwielbiam się na ciebie patrzyć. Jak śpisz to jesteś taka słodka i niewinna. – oznajmił pan Cortez pijąc sok pomarańczowy.
- Ja słodka i niewinna dobre sobie. A co do twoich studiów to ty się tam nie uczyłeś tylko na imprezy chodziłeś. Przyznaj się. Podrywaniem się zajmowałeś, a nie nauką.
- A co zazdrosna?
- Niby o kogo? O te miliony dziewczyn, które się do ciebie śliniły. I o te kilkaset z którymi się przespałeś? Skądże znowu. Jak ci to mogło w ogóle do głowy wpaść.
- Czyli jednak. – uśmiechnął się zadowolony Diego.
- Nie jestem o ciebie zazdrosna. – oznajmiła Kate kończąc pierwszą kanapkę. – Po pierwsze nie mam ku temu powodów, a po drugie nie mam o kogo. Przepraszam cię bardzo kochany ale tylko ja jestem taka głupia żeby za ciebie wychodzić. Inne kobiety są mądrzejsze i nie wiążą się z takimi podrywaczami jak ty.
- Kochanie chcesz żebym się obraził?
- Nie ja po prostu staram ci się powiedzieć, że nie mam być o co zazdrosna. Poza tym jesteś moim mężem i nikt mi ciebie nie odbierze.
- Skąd ta pewność?
- No, bo jak cię któraś tknie to zabiję. – uśmiechnęła się Kate. – I ciebie też.
- Dobrze. – powiedział przerażony Diego.
- Żartowałam przecież. Nie masz się czego bać. A teraz przepraszam idę spać.
- Znowu?
- Tak ja w przeciwieństwie do ciebie lubię spać. Czasem się zastanawiam czy ty przypadkiem nie jesteś wampirem albo innym stworem. One też nie śpią.
- Kate przerażasz mnie. Ja wampirem albo innym stworem?
- No co? Tak sobie tylko pomyślałam.
- To ty już lepiej nie myśl o tym ile śpię, bo zaczynasz głupoty gadać. Albo wiesz co? Ten wampir albo inny stwór wyssie ci twoją krew. – powiedział Diego i zaczął łaskotać.
- Przestań proszę cię.
- Skoro prosisz to już przestaja
- Dobra a teraz chodź się położyć ze mną. Czeka nas dziś ciężka rozmowa. Lepiej żebyśmy byli wyspani.
- Dobrze słońce. – powiedział Diego i przytulił się do Kate.
***************************************
Dochodziła czwarta po południu. Kate i Diego stali już na chodniku przed domami ich rodziców.
- Boje się. – powiedziała Kate ściskając mocniej rękę męża.
- To już teraz. Musimy stawić im czoło. – oświadczył Diego patrząc w stronę swego rodzinnego domu.
- A nie możemy im tego powiedzieć potem? Albo przez telefon? Albo wcale im nie mówić? Oszczędzimy im tych przeżyć. Uciekniemy gdzieś. Tak będzie najlepiej. – powiedziała Kate i chciała już iść w kierunku samochodu jednak Diego w potrę ją zatrzymał.
- Kochanie ale musimy i powiedzieć. Przecież wiesz, że nas to nie ominie.
- Ale ja bym wolała im powiedzie tak później.
- Jak później?
- No może tak nigdy? – zapytała Kate. Było to bardziej pytanie retoryczne, bo od razu po nim zaczęła ponownie mówić. – O tak nigdy to wspaniały pomysł. Tak nie za wcześnie, nie za późno. Tak w sam raz. Po prostu nigdy. – uśmiechnęła się zadowolona z własnego pomysłu Kate.
- Jak nie chcesz im powiedzieć to sam to zrobię.
- Naprawdę? Kochany jesteś.
- Żartowałem tylko. Nie powiedziałbym tego twoim rodzicom. Za żadne skarby. Jeszcze tak szalony to ja nie jestem.
- A już miałam nadzieję. Naprawdę nie da się mi tego powiedzieć później? No wiesz tak nigdy?
- Nie bo oni i tak nas znajdą gdzieś jak uciekniemy. A jak im tego sami nie powiemy to potem będzie jeszcze gorzej. Potem to oni nas pożrą żywcem.
- O bardzo dobry pomysł. Jak nas pożrą to nie będę musiała słuchać jaka ja jestem nieodpowiedzialna. Wyjedziemy gdzieś do Afryki i nas tam nie znajdą.
- Nie powiedziałbym. Moja mama znalazłaby jakiś sposób na odnalezienie nas.
- Na przykład jaki?
- Może po zapachu. Kiedyś jak uciekłem z domu to po zapachu mnie odnalazła i powiedziała tak „Zapamiętaj sobie Konstancja Cortez jest jak puma. Wszystko widzi, słyszy , czuje i wie.” – powiedział śmiertelnie poważny Diego przypominając sobie to straszne wydarzenie, a Kate się zaśmiała.
- Dziękuje.
- Za co? – zapytał zdziwiony Diego.
- Swoim opowiadaniem poprawiłeś mi humor.
- No to co idziemy?
- Tak. Raz kozi śmierć. Jak nie wrócę to będzie oznaczało, że mnie zabili. Pamiętaj kocham cię.
- Ja ciebie też. – powiedział Diego i pocałował swoja żonę. – Idziemy wprost w paszcze rodziców.
*******************************
Diego niepewnie wszedł do domu. Obawiał się tej rozmowy jak niczego innego na świecie. Czuł, że będzie to jeszcze gorsza rozmowa od tej, w której rodzice oświecali go, że dzieci nie przynosi bocian i nie wyciąga się ich z kapusty. No tak jakby on już dawno nie był oświecony. Miał szesnaście lat gdy przekazali mu tą „ traumatyczna” wiadomość. Ale ta wiadomość na pewno będzie o wiele gorsza.
- Mamo!!! Tato!!! Wróciłem!!! – krzyknął Diego, a jego rodzice pojawili się z prędkością światła.
- Jesteś wreszcie. – zaczął Rodrigo i przywitał syna.
- Gdzie ta latawica? – zapytała prosto z mostu Konstancja.
- Kochanie nie tak szybko. Daj mu przynajmniej złapać oddech. – powiedział Rodrigo.
- Już chyba złapał oddech. Tak więc gdzie ta lafirynda?
- Jaka latawica? Jaka lafirynda?
- Ta ulicznica, która chce mi zabrać synka.
- O co ci chodzi?
- Czyli jednak miałam rację. To facet!!! Rodrigo ratuj mnie umieram!!! – krzyknęła Konstancja udając, że mdleje. Na szczęście mąż w porę ją złapał.
- Kochanie nie umieraj zaraz ci ziółka zaparzę. Diego potrzymaj matkę. – rozkazał Rodrigo i oddał synowi żonę, a ten zaniósł ją do salonu.
- Synku powiedz mi dlaczego? Jaki błąd popełniłam w twoim wychowaniu, że stałeś się gejem? – zapytała Konstancja „przebudzając” się z omdlenia.
- Ja gejem? Mamo tobie to się już całkiem w głowie poprzewracało.
- Uważaj na słowa. Jestem twoją matką!!! – krzyknęła Konstancja.
- Przepraszam. Już nie będę. – odparł skruszony Diego.
- I bardzo dobrze. To oznacza, że wolisz kobiety? – zapytała szczęśliwa Konstancja.
- Ależ oczywiście, że tak mamusiu. I jedną właśnie chce wam przedstawić.
- Oj mój herbatniczek wrócił. Jak ja się cieszę. No to chodźmy obejrzeć tą wspaniałą kobietę.- powiedziała Konstancja i wstała z kanapy.
- Kochanie mam twoje ziółka.
- Daj mi spokój z ziółkami. Nic mi nie jest. Idę wykurzyć jedną pannica. – powiedziała Konstancja, jednak gdy zobaczyła minę syna od razu się poprawiła. – To znaczy przywitać pewną jakże miłą na pewno dziewczynę. Chodź z nami.
- Już idę. Ale co mam zrobić z ziółkami.
- Wsadź je sobie w cztery litery. To znaczy zostaw je.
Gdy byli już przy drzwiach zatrzymał ich Diego.
- Musicie zasłonić oczy opaskami. To ma być niespodzianka. I nie odzywajcie się.
- Ale po co te opaski? – zapytała Konstancja.
- Kobieto chodź raz nie zadawaj zbędnych pytań. Zakładaj i bądź cicho. – powiedział Rodrigo.
- Dzięki tato.
********************************************
Kate weszła do domu. Nie bała się tej rozmowy. Raczej bała się reakcji rodziców na wiadomość, że zmieniła stan cywilny. A w szczególności bała się reakcji matki.
- Mamo, tato!!! Wasza córcia wróciła!!! – krzyknęła Kate i wpadła w ramiona czekających na nią od dawna rodziców.
- Gdzie masz tego mojego przyszłego zięcia? – zapytał Federiko.
- Kogo? – zapytała zdziwiona Kate.
- Zięcia. No jak weźmiecie ślub to będzie moim zięciem. – uśmiechnął się pan Uribe.
- Córeczko wasz ślub będzie wydarzeniem tysiąclecia. Już wszystko zaplanowałam. Nikt nie będzie miał lepszego ślubu niż ty. – rozmarzyła się Diana.
- Ta. Już to widzę. – powiedziała cicho Kate przełykając niepewnie ślinę.
- No to gdzie on jest? Muszę poznać tego jakże wspaniałego chłopaka. – powiedział Federiko.
- Nawet nie wiesz jak się cieszymy, że wreszcie kogoś znalazłaś. I nie musicie się martwić o mieszkanie. Po ślubie zamieszkacie z nami. W końcu musimy mieć was na oku. Jak ci cos zrobi to ojciec od razu mu da nauczkę.
- Tak jak wtedy w ....- zaczęła Kate.
- Nie zaczynaj znowu tej opowieści. – powiedziała Diana.
- To był tylko jedne drobny wypadek. – bronił się Federiko.
- No ale jak z nami zamieszkacie, ta pamiętajcie, że nasze ściany są cienkie i wszystko przez nie słychać. Ja chce się wyspać, więc z nocnych przeżyć nici. Poza tym możecie pomyśleć dzieciach jak się zestarzeje, na razie jestem za młoda na to by być babcią. Twój przyszły mąż na pewno się uciesz.
- Tak. Już to widzę. – powiedziała cicho Kate.
- To gdzie on jest? – dopytywała się Diana.
- Na parkingu.
- No to chodźmy tam. – zaproponował Federiko.
- Najpierw musicie zawiązać sobie oczy opaskami. – powiedziała Kate.
- Jak fajnie. Tak tajemniczo. – ucieszyła się Diana. – Na pewno go polubimy/
- Tak na pewno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:13, 04 Lut 2009    Temat postu:

Wow ekstra :*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarne
I  milka
I  milka



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 7130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:53, 04 Lut 2009    Temat postu:

Genialnie czekam na new

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaja;]
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:04, 05 Lut 2009    Temat postu:

Ha xD super super czekam na następny Very Happy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kaja;] dnia Nie 18:05, 08 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niezapominajka
Fan Roberta&Diego
Fan Roberta&Diego



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 1736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WSK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:49, 08 Lut 2009    Temat postu:

Odcinek 6
Początek tragedii
Trzy pary stały na chodniku przed domami. Dwie z zasłoniętymi oczami i jedna zwyczajna z uśmiechem na ustach. Z uśmiechem, który miał zakrywać zakłopotanie i strach przed tym co zaraz miało nastąpić. No ale chwila prawdy nadchodziła dużymi krokami.
- Na trzy cztery zdejmiecie opaski. – zakomunikowali razem Diego i Kate.
- I się na razie nie odzywajcie. – uprzedził prawdopodobny przypływ słów rodziców i teściów.
- Diego boje się. – szepnęła Kate do ucha męża.
- Jakoś to będzie. Przetrwamy to razem.
- A jak nie?
- Przetrwamy to razem. Nie rozdzielą nas. Będzie dobrze. Już się nie martw. To co mówimy im?
- A możemy nie mówić? – zapytała Kate.
- Nie kochanie teraz to już musimy im powiedzieć.
- Dobra. Ale jak będą mnie dusić to mnie ochronisz?
- No coś ty. Żeby mnie zaczęli dusić? Wybacz kochanie miłość miłością ale ja chce żyć. – powiedział Diego i dostał za to po głowie. – No co?
- Nic. Miłość miłością ale ja nie zamierzam żyć z takim tyranem. – oświadczyła Kate i zaczęła odchodzić. W porę zatrzymał ją Diego.
- Ej no nie obrażaj się. Ja tylko żartowałem. Już nawet pożartować nie można? Przecież wiesz, że ja cię przed wszystkim ochronię. Jestem twoim małym rycerzykiem.
- No tak niestety jesteś naprawdę mały. – powiedziała zawiedziona Kate.
- Chcesz żebym teraz to ja się obraził?
- Ja tylko żartowałam. Już nawet pożartować nie można?
- Na mój temat nie. – powiedział naburmuszony Diego.
- A może dzięki temu mi wybaczysz? – zapytała Kate i zaczęła całować Diega. Nagle rozległo się chrząkanie.
- Chyba o kimś zapomnieliśmy. – powiedział Diego przestając całować żonę.
- Mogliby się choć raz przymknąć.
- Mogliby ale tego nie zrobili. No trudno dokończymy to potem. Teraz obowiązki wzywają. Trzeba im powiedzieć.
- A ja mam lepszy pomysł.
- Jaki?
- Pojedziemy teraz do domu Sary i powtórzymy naszą noc poślubną. No i może nie raz i nie dwa. – powiedziała Kate i zaczęła całować męża. – Co ty na to?
- Bardzo chętnie. Ale może potem, bo wiesz teraz musimy przekazać bardzo „radosną” wiadomość naszym rodzicom. – powiedział Diego i ciągnął żonę w stronę staruszków.
- psssssssssss nawet to nie poskutkowało. Co za facet. – klęła pod nosem Kate.
- Trzy, czteeeeryyyyyyy! – krzyknęli Diego i Kate. Dwie pary momentalnie odwiązały opaski. Państwo Cortez od razu podeszli do Kate.
- Rodrigo jednak zmiana planów. – powiedziała Konstancja.
- Jak to?
- Już nie wykurzamy pannicy. Nasz syn jednak ma gust po mnie. Dobrze wybrał.
- O to ci chodzi. Przepraszam bardzo ale on ma gust po mnie. – oświadczył Rodrigo.
- Gdyby miał po tobie to wybrałby plastikową lalkę, a nie taką dziewczynę.
- Przepraszam to oznacza, że ty jesteś plastikową lalką?
- Oczywiście, że nie. – powiedziała Konstancja.
- No ale ja ciebie wybrałem.
- Nie kochanie to nie ty mnie wybrałeś tylko twoja matka. Tylko, że ona tak wszystko upozorowała, żebyś myślał, że to twój wybór.
- O nie. Nie wmówisz mi takiej głupoty. To ja ciebie wybrałem, a nie moja matka.
- Myśl co chcesz. Ale prawdę jak to naprawdę było zna tylko twoja matka i ja.
- A możesz mnie wtajemniczyć? – zapytał Rodrigo.
- Nie musisz, żyć w niewiedzy. No ale przyszłą synowa mamy idealną. Okręć się kochana. – nakazała Konstancja, a Kate grzecznie wykonała polecenie. Kamień spadł jej z serca. Spodobała się. To już coś. Może nie będzie tak źle. No ale na razie nie wiedzą wszystkiego. A jak się dowiedzą, to pewnie zmienia o niej zdanie. – No prawie idealna. Tylko te włosy trochę nie pasują, ale to da się zmienić.
- No kochanie włosy są właśnie dobre. Takie oryginalne. W tłumnie to ona nie zginie. – powiedział Rodrigo i zaczął wraz z żoną zaczęli dotykać włosów Kate.
- No może masz racje. Ja w końcu musze mieć ogrinalną i idealną synową. Ta nadaje się idealnie. Będzie podobna do teściowej.
- O nie kochanie ja tego nie przeżyję. Dwie Konstancje w domu. Chcesz żebym dostał ataku serca? A jak zaczniecie korzystać z łazienki to ja będę musiał wstawać nie o 4 rano tylko o 2 żeby zdążyć.
- Oj kochanie nie dramatyzuj ja siedzę tylko od 6 do 12. Ty jak wejdziesz na o 5.45 to ci wystarcza. I mi tu nie wmawiaj, że wstajesz o 4. A jak oni z nami zamieszkają to się zrobi nową łazienkę.
- A no chyba, że. A zobacz jaką ona ma idealna figurę. Jak modelka normalnie.
- No tak. Ale jak zacznie rodzić to może już jej nie mieć. No ale rodzenie dzieci to dłuż kochana na później. Ja jestem za młoda na bycie babcią. Niedawno skończyłam osiemnaście lat.
- Tak około dwudziestu lat temu. – zauważył Rodrigo i za to dostał od żony.
- Oj nie kochany przesadziłeś. Porozmawiamy sobie o tym jak będziemy sami.
- Przepraszam.
- Nie zwykłe przepraszam tu nie wystarczy. Jestem młoda!!! To ty jesteś stary!!!
- Tak kochanie. A zobacz jakie ona ma piersi. Takie jak ty. Jędrne jak twój. No choć może twoje są jędrniejsze.
- Teraz to walnąłeś. Ale to jest na twoja korzyść, bo przynajmniej się starasz.
Tym czasem państwo Uribe oglądali swojego „przyszłego” zięcia.
- Kochanie on nie wygląda na idiotę.
- A czemu by miał wyglądać jak idiota?- zapytała Diana.
- Bo tylko idiota wiązałby się z taką diablicą jak nasza córka.
- Oj kochanie diablica, ale kochana. Zobaczył w niej to co my widzimy i się chłopak zakochał.
- Oj to nie wie co go czeka z naszą malutką córeczką. – powiedział Federiko.
- Cicho bądź, bo się chłopak przestraszy i ucieknie. I Kate będzie miała do ciebie pretensje.
- A no to w takim razie. Chłopcze nie mogłeś trafić lepiej. Moja córeczka to anioł wcielony. Dobrze trafiłeś.
- No widzisz lepiej trafić nie mogłeś. Jak widzisz będziesz miał bardzo miłych teściów. Tylko nie skrzywdź naszej córeczki, bo nas popamiętasz. – powiedziała Diana.
- No właśnie jak ją skrzywdzisz to mnie popamiętasz. Zrozumiano.
- Tak proszę pana. – odpowiedział Diego.
- No to dobrze. W takim razie witam cię w rodzinie. I nie mów do mnie „pan” tylko po imieniu albo teściu.
- Dobrze proszę... – zaczął Diego.
- Mówiłem ci coś. Jeszcze raz powiesz do mnie pan to się bardzo pogniewamy.
- No właśnie. Do mnie też nie mów pani tylko Diana. Teściowo nie mów, bo to mnie postarza.
- Dobrze Diano.
- Widzisz chłopak się szybko uczy. Dogadamy się. Czuje to w kościach. – powiedział Federiko.
- Mądry jest, bo to chłopak naszej córeczki.
- No tak ona mądra to i on mądry. Wdał się w teścia. – oświadczył zadowolony Federiko.
- Lepiej nie. Takich dwóch „mądrych” to ja w domu nie wytrzymam. Z Kate nie damy sobie z wami rady. Lepiej żeby nie był taki jak ty.
- A to niby dlaczego?
- Bo ja wolę oryginalność. – powiedziała Diana.
- No chyba, że tak.
Te czułości trwały jeszcze trochę. I trwałoby jeszcze dłużej gdyby nie to, że państwo Uribe zauważyli, że swoich „kochanych” sąsiadów. No i wtedy zaczęła się prawdziwa rzeź.
- Federiko zobacz lalka barbie i jej ken. – powiedziała Diana.
- Wyglądają zupełnie jak te laleczki z pudełeczka.
- Tak ci i tamci są w całości z plastiku. – powiedziała Diana.
- Ale nie są tacy sami. Tamte z opakowania mają większy mózg niż ci.
- Ale kochanie tamte nie maja wcale mózgu.
- A ci może mają? W głowie to mają tylko pustkę.
- I botoks kochanie. Zapomniałeś o botoksie.
- Nasi sąsiedzi to tylko plastik i botoks. – powiedział Federiko.
- Już wiadomo gdzie idzie cały plastik z naszych śmieci. Oni biorą sobie go i robią z niego ubrania.
- Ależ nie kochanie oni budują sobie z tego kolejne dziecko. Ciekawe jak zbudują mózg z tego plastiku. Ale skoro rodzice nie mają mózgu to dziecku też jest nie potrzebny. A ubrania to oni maja z lumpeksu.
- No to ja już wiem z czego utrzymują się te instytucje. Nasza szanowna lalka Barbie wykupuje wszystkie ich zapasy.
- Oj kochanie szkoda tylko ze tam nie mają mózgów. Może jak by sobie wymienili na jakiś używany to wreszcie by coś tam zaskoczyło.
- Ale podobno na bazarze można kupić. Może im zrobimy prezent?
- Oczywiście, że tak. Wreszcie będziemy mieć normalnych sąsiadów a nie bez mózgów. – powiedziała Diana.
- Jak zawsze mili i życzliwi. – powiedziała Konstancja.
- Ma się to coś. – odparła Diana.
- Ty to masz tylko i wyłącznie głupotę, a nie coś. – oznajmił Rodrigo.
- Jeszcze raz powiesz coś złego na moją żonę to ci pysk obiję!!! – krzyknął Federiko.
- Kochanie nie zwracaj uwagi na tego plastika. On nam po prostu nam zazdrości rozumu. Ale to już tak jest, że inni zazdroszczą jak nie mają tego.
- Odezwała się mądra. – zakpiła Konstancja.
- Posłuchaj plastiku nie mam zamiaru toczyć dalej tej interesującej pogawędki. Podziwiam teraz swojego przyszłego zięcia. Tak więc zamilcz! – rozkazała Diana
- Zięcia? Nie rozśmieszaj mnie. Kto by chciał waszą córkę? Jakiś kompletny idiota. A tak się składa, że my też podziwiamy ale swoja przyszłą synową. – oświadczyła dumna Konstancja.
- Synową? Dobre sobie. Kto by chciał tego idiotę? – zapytał Federiko.
- Ona. – powiedziała Konstancja i pokazała Kate.
- Kate? Kochanie to ty? Ty i ten syn plastików? – zapytał Federiko.
- Tak tato.
- Czyli to jest Diego? – zapytał Diana pokazując chłopaka.
- Tak mamo. – odpowiedziała Kate.
- Diego ty z córką naszych największych wrogów? – zapytał Rodrigo.
- Tak tato. – powiedział skruszony Diego.
- Zawiodłam się na tobie!!! – krzyknął Konstancja. – Ale ja wiem to wszystko wina tej pannicy!!! To ona cię opętała.
- Uważaj na słowa!!! – wrzasnęła Diana. – To waż synalek ten smarkacz uwiódł naszą córeczkę!!! To diabeł wcielony!!!
- I co jeszcze!? Znajdź sobie innego kozła ofiarnego. To jej wina!!! – krzyknęła Konstancja i rzuciła się na sąsiadkę. Zaczęły się szarpać za włosy. Ich mężowie jako obrońcy też rzucili się na siebie. Kate była przestraszona.
- Diego zrób coś, bo oni się pozabijają. – powiedziała Kate.
- No ale co ja mogę zrobić?
- Nie wiem! Wymyśl coś, bo oni się pozabijają. – histeryzowała pani Cortez.
- Może nie będzie tak źle. – powiedział trochę zadowolony Diego. Ale gdy spojrzał na dwie walczące pary. Panie miały potargane włosy, a panowie poszarpane ubrania. – Jednak będzie źle!!!
- Diego błagam powstrzymaj ich.
- Już poczekaj. – powiedział Diego i przytulił żonę. – PRZESTAŃCIE!!!!! – wrzasnął i bójki zaprzestały.
- Co się stało? – zapytała cała czwórka.
- Mamy wam coś jeszcze do powiedzenia. – oznajmił Diego.
- Nie mów, że ona jest w ciąży!!! – krzyknęła Diana.
- Jestem za młoda na bycie babcią!!! – histeryzowała Konstancja.
- Nie to nie o to chodzi. – wyjaśniła Kate.
- No to o co? – zapytała cała czwórka.
- No bo my... – zaczęli Diego i Kate.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarne
I  milka
I  milka



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 7130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:26, 09 Lut 2009    Temat postu:

Jak zwykle genialny odcinek.
najpierw zachwyt a potem....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaja;]
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:36, 09 Lut 2009    Temat postu:

Świetny odcinek xD
czekam na nowy Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin