Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Ninja Sumire
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:13, 11 Lis 2008    Temat postu: Ninja Sumire

Witam! Postanowiłam napisać opowiadanie, składające się z więcej niż jednej części, wiec założyłam nowy temat. W niektórych scenach mogą się pojawić wątki brutalne, więc czytacie na własną odpowiedzialność! Sugerowałabym wiek powyżej 15 lat, ale to już wasza sprawa... akcja dzieje się w Japonii, gdzieś w XVI wieku (kocham tą epokę). Postaram się do wszystkich niezrozumiałych spraw dawać przypisy, ale może zdarzyć się, że zapomnę, bo np. dla mnie będzie się coś wydawać oczywiste, a dla was niekoniecznie. Piszcie więc w komentarzach czego nie rozumiecie, gdzie zauważyliście błędy, no i oczywiście wasze opinie i ew. pomysły na ciąg dalszy. Zostaną one rozważone.
Kurczę, długi ten wstęp. Nie ma co przedłużać, jedziemy!

CZĘŚĆ 1
NARODZINY SUMIRE

Urodził się w rodzinie wieśniaków. Był najmłodszym z trójki braci. Pewnego dnia, gdy rodzice pracowali w polu ryżowym, a jego bracia gdzieś znikli, choć mieli przykazane pilnować młodszego brata, poszedł do lasu. Pochodził tam trochę, aż zapadła noc. Gdy zrobiło się ciemno, chciał wrócić do domu, lecz nie wiedział którędy. Poszedł więc przed siebie, lecz poślizgnął się i wpadł do jaru. Uderzył głową o gałąź i stracił przytomność.

Obudził się w jakiejś grocie. Na zewnątrz było ciemno. Nieopodal paliło się ognisko, przy którym siedział jakiś człowiek.
- Gdzie jestem? – Zapytał chłopiec.
- W moim domu. Mieszkam tutaj. – Odpowiedział mężczyzna. Mógł mieć nie więcej niż czterdzieści lat, był przystojny, choć jego oblicze przecinały dwie, skrzyżowane ze sobą blizny. – Jak się nazywasz, chłopcze?
- Ja… Nie pamiętam…
- A skąd jesteś?
- Z wioski… Chyba.
- Śpij już. Musisz wypocząć. Przed świtem wyruszamy.
- Myślałem, panie, że jesteś pustelnikiem.
- Właściwie to nie. Podróżuję.
- Aha… A dokąd pójdziemy?
- Wszystko w swoim czasie. Dobranoc.
- Dobranoc, proszę pana.
Chłopiec zasnął szybko. Mężczyzna jeszcze długo siedział, rozmyślając.

Zbudziło go szarpnięcie za ramię. Zerwał się szybko, gdy tylko przypomniał sobie wczorajszy dzień. Ognisko znów się paliło, a nad nim smażyły się dwie ryby.
- Jedz szybko. Musimy już iść.
- A pan nic nie je?
- Ja już jadłem.
- Jak mam się do pana zwracać?
- Mów mi Taka.
Gdy chłopiec jadł posiłek, Taka przyglądał mu się. Chłopak był tak młody, miał zaledwie trzy lata. Wyglądał prawie jak dziewczyna. Ale Taka wiedział, że tacy są najlepsi. Nie zadają zbyt dużo pytań, bardzo łatwo odwrócić ich uwagę, i można z nimi zrobić praktycznie wszystko, co się chce. Idealny materiał.
Wyszedł z groty i zaczął przypatrywać się chmurom. „Dziś nie powinno padać”, pomyślał. Szelest za plecami powiedział mu, że chłopak już skończył i jest gotowy do drogi. Jeszcze tylko jeden szczegół… Odwrócił się i podszedł do ogniska. Mocnym kopniakiem rozrzucił drwa po kątach groty. Usłyszał krzyk. To krzyczało dziecko, gdy kilka iskier spadło mu na rękę. Postanowił nie zwracać na to uwagi. Chłopak musi się jeszcze dużo nauczyć.
Ruszył w drogę, a chłopak tuż za nim. Nagle zatrzymał się.
- Podejdź tu, chłopcze.
Gdy to się stało, rzekł:
- Mówisz, że nie pamiętasz, jak się nazywasz. Nadam ci więc imię. Od dzisiaj będziesz się nazywał Sumire.
- Dobrze, panie.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamilka01
why not?
why not?



Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 18504
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:45, 11 Lis 2008    Temat postu:

o łał
takie fajne.. coś nowego i innego.. mnie się podoba Smile
Zobaczymy jak to sie dalej potoczy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:03, 12 Lis 2008    Temat postu:

Chcecie, to macie. Rozdział drugi, a właściwie jego fragment. Enjoy!

ROZDZIAŁ 2
PODRÓŻ cz. 1

Szli już około pięciu godzin. Krajobraz zmieniał się to z leśnego, to z równinnego, na pola ryżowe. W oddali widać było nawet góry. I to chyba właśnie ku nim zmierzał Taka. Sumire bardzo bolały już nogi, ale mężczyzna nie zatrzymywał się. Ba, od tamtej chwili przy grocie nawet na niego nie spojrzał. Postanowił się zbuntować i zatrzymał się. Taka stanął w tej samej chwili.
- O co chodzi? – Zapytał.
- Zróbmy postój! Idziemy już tak długo – błagalnym głosem poprosił Sumire.
- Nie teraz. Zatrzymamy się tam – wskazał na kępę drzew w oddali.
- Nie dam rady tam dojść! Ledwie stoję na nogach!
- Zobaczysz, że dasz radę. W drogę.
Wędrowali więc dalej. Nagle chłopiec dostrzegł osadę.
- Taka-san*! Tam jest wioska! Tam możemy się zatrzymać! – Wykrzyknął, uszczęśliwiony.
- Nie możemy. Nie będziemy zatrzymywać się w wioskach.
- Dlaczego?
- Oznaczałoby to zejście ze szlaku, a potrzebna jest nam każda chwila. Poza tym nie mam wystarczająco pieniędzy, by zapłacić za pobyt w gospodzie.
W rzeczywistości był inny powód. Gdyby mężczyzna zwany „Taka” pojawił się w jakiejkolwiek osadzie w tej prefekturze**, czekałaby go śmierć. A umierać nie chciał. Nie teraz. Już nie.
W końcu dotarli do małego lasku. Sumire z lubością rzucił się na wilgotną trawę. Natychmiast jednak poderwał się do pionu, gdy zobaczył minę swojego towarzysza i opiekuna.
- Po dużym wysiłku nie wolno kłaść się ani siadać, zapamiętaj. Później mógłbyś już nie wstać.
To była pierwsza lekcja, jaką otrzymał. Oparł się o drzewo, o zauważył, ze to też przynosi ulgę obolałym stopom. Niewielką, ale jednak. Taka rzucił mu swój plecak pod nogi, mówiąc:
- Pilnuj, żeby mi nic z niego nie zginęło. Sam też mi w nim nie grzeb. Sprawdzę.
Następnie odwrócił się i zniknął za drzewami. Cały czas mając chłopaka na oku, rozejrzał się po okolicy. Dookoła było spokojnie, pogoń widać nie wpadła jeszcze na ich szlak. Zadowolony, wrócił do chłopca. Spostrzegł, że zasnął. Wciąż oparty o drzewo, był tak przechylony, że gdyby upadł, złamałby sobie kark. Taka złapał go i położył na ziemi. Mógł teraz spokojnie go obserwować. Klatka piersiowa Sumire wznosiła się i opadała, w rytm spokojnego, miarowego oddechu. Mimo, że młody, był nadzwyczaj silny, albo też nadzwyczaj uparty, co często szło w parze w siłą. Mało który trzylatek wytrzymałby tak długą podróż. Dokładnie tak, jak tego oczekiwał Sensei.***
Sumire wyczuł, że jest obserwowany i obudził się. Miał okazję przyjrzeć się temu nieznajomemu z bliska. Dostrzegł, że mężczyzna ma długie, spięte na czubku głowy brązowe włosy, takie same oczy, na plecach ma zawieszone coś, co wygląda jak krótki kij, najprawdopodobniej jest młodszy, niż na to wygląda, a przy tym jest bardzo dobrym, i bezwzględnym wojownikiem. Zapytał, powodowany dziecięcą ciekawością:
- Jesteś bandytą?
- Nie, nie jestem.
Sumire wyczuł, że nie jest to do końca prawda, lecz postanowił trzymać język za zębami. Coś w postawie mężczyzny powiedziało mu, żeby tak zrobił. Taka znów zniknął, tym razem na trochę dłużej. Gdy wrócił, wręczył Sumire pęk ziół i korzonków, mówiąc, żeby jadł szybko, bo wkrótce wyruszają. Tym razem chłopak nie zapytał, czy jego towarzysz już jadł. Taka dał mu do zrozumienia, że należy być tak cicho, jak tylko jest to możliwe.
Znów wyruszyli. Szli teraz szybciej, a Taka co chwilę oglądał się za siebie.
- Co się dzieje? Ktoś nas ściga? – Przerwał milczenie chłopiec.
- Milcz! – rzucił Taka, po czym zarzucił kaptur płaszcza na głowę.
Wkrótce dopędzili ich konni. Ich dowódca, samuraj w czarnym kimonie, zapytał:
- Ej, wy tam! Widzieliście człowieka zwanego Yamada Koichi****?
- Nie, panie, nie widzieliśmy! – Krzyknął Sumire, nie wiedząc, co jest grane i o kogo chodzi.
- A ty, starcze? – rzucił wojownik do dziwnie poskurczanego Taki.
- Nie, panie, nie widziałem – Powiedział ten wysokim, drżącym głosem, doskonale naśladując głos starszego człowieka.
Tamci odjechali, Taka poczekał, aż znikną za horyzontem i dopiero wtedy wyprostował się i zdjął kaptur.
- O co chodziło? Czy to ciebie szukali? – zapytał chłopiec.
- Nie, nie mnie. Nigdy nie słyszałem tego nazwiska. Jeśli chcemy dotrzeć do podnóża gór jeszcze dzisiaj, musimy się pospieszyć.
„Blisko było…” Pomyślał Taka. „Następnym razem zostanę złapany. Chyba… że nie będzie następnego razu…”
Tak, to jego szukali tym razem. Wiedział to już dawno. To, że znaleźli go dopiero teraz, zawdzięczał po części własnej przezorności, a po części mieszkańcom wioski eta*****, gdzie się zatrzymał. Pewnie teraz wioska została spalona, a jej mieszkańcy wybici, ale trudno. Najważniejsze, że zrobili to, czego od nich oczekiwał. Zapewnili mu spokój aż do dzisiaj.


------------------
* "Taka-san" - Przyrostku "-san" używa się w Japonii względem osób, które dażymy szacunkiem, do starszych od siebie itd.

** Prefektura - jednostka administracyjna w Japonii, odpowiednik naszego województwa, chociaż w tym okresie były to raczej państwa-miasta

*** Sensei - nauczyciel

**** Yamada Koichi - szyk azjatycki, tzn. nazwisko+imię

***** Eta - Kasta traktowana jak podludzie, nie mieli żadnych praw, nie mogli mieszkać w miastach, a do ich obowiązków należało grzebanie umarłych i wykonywanie egzekucji.

-----------


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:53, 12 Lis 2008    Temat postu:

Świetnie Wink Jak na razie nie mam zarzutów Razz Masz talent Very Happy Czytając to myślałam że czytam książkę Very Happy wszystkie słówka są wyjaśnione Very Happy Jak na razie nie ma wątków brutalnych ..a szkoda Razz czekam na kolejną część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:08, 12 Lis 2008    Temat postu:

Och ty niewyżyta... Żartowałam! Dobra, jest kolejna część.

ROZDZIAŁ 2
PODRÓŻ cz. 2

Zapadał zmrok, gdy dotarli w góry. Chłopak przez dłuższą chwilę nie wymówił ani słowa, tak był zachwycony pięknem gór. A były w istocie piękne. Wysokie, po części pokryte pastwiskami, sprawiające wrażenie, że toną w zieleni, wystrzelały nagle stożki skalne, tonące w chmurach białych jak śnieg, który pokrywał szczyty.
-Tu rozbijemy obóz – stwierdził Taka, po czym rzekł: - Idę na zwiady. Nie oddalaj się od obozu i bądź cicho, to nic ci się nie stanie.
Pewny, że chłopak zrobi to, co do niego należy, pobiegł ścieżką i znikł za załomem skalnym. Tam wyciągnął swoją broń. Nie musiał długo szukać, by odnaleźć ślady grupki samurajów. Ze śladów wywnioskował, że było ich tylko pięciu. Ruszył ich tropem. Już wkrótce natrafił na ich obóz. Ukrył się w krzakach, tam wyciągnął zza pasa świstawkę, załadował ją, po czym wystrzelił. Raz, drugi. Obaj wartownicy kolejno osuwali się na murawę, nie czyniąc prawie żadnego hałasu. Wtedy opuścił kryjówkę, skradając się do trzeciego samuraja. Ten nawet nie zauważył, gdy cienka linka z drutu owinęła mu się wokół szyi. Chwila szamotaniny, i trzeci z przeciwników leżał martwy. Dowódcy chwilowo nie było, Taka był jednak pewien, że wkrótce się znajdzie. Zaniepokoi go chociażby cisza. Ukrył się na powrót w krzaku dzikiej róży. Wreszcie dowódca tamtych przyszedł, i już otworzył usta, by nawrzeszczeć na podwładnych za niesubordynację, gdy dostrzegł cień Taki. Ustawił się w pozycji bojowej i wyciągnął miecz. Taka również dzierżył swą broń. Płynnym ruchem przejechał ręką po jej drzewcu, co spowodowało, że z obu końców zostały wypchnięte ostrza o długości równej niemal drzewcu. Samuraj zaatakował, próbując rozpłatać ninja. Atak został uniknięty, ostrza świsnęły, a samuraj został pozbawiony obu rąk. Wrzasnął krótko „Nie zabijaj mnie!”, po czym zaczął kaszlać krwią, gdy ostrze zostało wbite w jego brzuch i przekręcone. Po niedługim czasie zmarł. Taka pozostał czujny, gdyż przeciwnik mógł być jeszcze jeden, po krótkiej obserwacji doszedł jednak do wniosku, że piąty był po prostu koń juczny. Wobec tego oczyścił ostrza o ubranie tamtego wojownika, schował je, i podążył z powrotem, pamiętając, by po drodze wykąpać się w strumieniu i wyprać ubranie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:22, 12 Lis 2008    Temat postu:

Hatsu napisał:
Och ty niewyżyta... Żartowałam! Dobra, jest kolejna część.


No mam nadzieję że żartowałaś ..bo jak nie to policzymy się w szkole Razz
Super rozdział Very Happy Czekam na new


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:50, 12 Lis 2008    Temat postu:

ROZDZIAŁ 2
PODRÓŻ cz. 3

Gdy wrócił, Sumire zapytał go:
- Gdzie byłeś, Taka-san?
- Nad strumieniem.
- Brałeś kapiel?
- No pewnie. Chyba już czas, żebyś ty też to zrobił. Nie chcę podróżować z brudasem.
- Już idę.
Sumire wkrótce odnalazł wspomniany strumień, kierując się jego szumem. Wykąpał się, po czym również wyprał swoje ubranie. Gdy był już ubrany, zauważył coś dziwnego. W pobliżu ścieżki były plamy ciemnej cieczy, wyglądające na świeże, a przecież już dawno nie padało. Podszedł tam i poczuł silny, metaliczny zapach. Krew.
Natychmiast zerwał się z miejsca, i pobiegł z powrotem, krzycząc. Gdy dobiegł do obozu, mocno zaniepokojony Taka spytał:
- Co się stało?
- Tam! Krew! Ktoś kogoś zabił! Ratunku!
- Spokojnie, mały, sprawdzę to. Ty się stąd nie ruszaj, zaraz wrócę.
- Niech pan tam nie idzie! Pan też zostanie zabity! – Wykrzyknął chłopiec, łapiąc opiekuna za rękę.
- O mnie się nie martw. Po prostu tu zostań.- Rzekł Taka, delikatnie, acz stanowczo wyciągając rękę z uchwytu.
Na chwilę odszedł, a gdy przybył z powrotem, kazał chłopcu przygotowywać się do drogi.
- Miałem rację, tak? Ktoś tu jest i może nas zabić, prawda? – Prawie krzyknął Sumire.
- Nic nam się nie stanie, jeśli szybko stąd odejdziemy.
Szli długo, w ciemnościach, nieomal całą noc. Nad ranem zatrzymali się w jakimś lesie. Tam Taka zarządził całodniowy postój, a nocą wyruszyli ponownie. I było tak przez tydzień. W dzień odpoczywali, w nocy szli. Aż w końcu pewnego dnia Sumire ni stąd, ni zowąd zaczął kaszleć. Choroba postępowała szybko, i już wkrótce stało się jasne, że chłopiec nigdzie już nie da rady iść. Taka był w kropce. „ Musimy szybko dotrzeć do wioski, ale musiałbym podać ci „leki”, żebyś był w stanie tam dojść. Nie mogę cię leczyć, dopóki wioska cię nie przyjmie, bo byłoby to zdradą. Jest jeszcze co prawda jeden sposób. Mógłbym wynająć konia i w ten sposób dowieźć cię na miejsce. psssssssssss, że tez nikt nie szkolił mnie w zakresie kradzieży.”
W tej samej chwili usłyszał parsknięcie. Był to koń jednego z samurajów, których spotkali w górach. „Teraz albo nigdy.” Jednym, płynnym ruchem złapał wodze i osadził konia w miejscu. Następnie usadził na jego grzbiecie chłopca, sam wskoczył na siodło za nim, i ruszył galopem.
Po pięciu godzinach był na miejscu. Doskonale pamiętał tę bramę, którą wyjeżdżał prawie pół roku temu na misję. Zsiadł z konia, i wtedy usłyszał głos:
- Co widzę, tym razem przyprowadzasz nawet konia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:33, 13 Lis 2008    Temat postu:

Jestem ciekawa kto to powiedział Very Happy Super :*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
varsheid
villa maravilla!
villa maravilla!



Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 1141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Villa's bed.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:24, 14 Lis 2008    Temat postu:

Coś nowego, super <ok>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:19, 16 Lis 2008    Temat postu:

Tym razem krótkie trochę, bo moja wena chyba wybiera się na urlop. Tak czy inaczej, jest kolejny rozdział! Miłego czytania!

ROZDZIAŁ 3
DAWNY ZNAJOMY cz. 1

Mężczyzna, który wołał, był wysoki. Był ubrany w brązowy płaszcz sięgający do ziemi. Skórę miał jasną, tak jasną, że zdawał się świecić w południowym słońcu. Ale najbardziej rzucały się w oczy jego włosy. Długie do ramion, lekko falujące, miały kolor miedzi. I cały czas się uśmiechał.
- Witaj, Ninjin. – Powitał przyjaciela Taka, zsiadając z konia.
- Coś długo cię nie było. Ile prefektur zwiedziłeś? – Zapytał rudowłosy, podchodząc do mężczyzny z ramionami otwartymi, by go uściskać.
- Dobrze wiesz, że takie informacje mogę powiedzieć tylko i wyłącznie Sensejowi. – On również wyciągnął ręce, by uścisnąć rudzielca. Na chwilę zwarli się w uścisku, po czym rzekł: - Jak zwykle nieostrożny. Aż dziw, że jeszcze żyjesz.
Nóż Taki był o milimetry od tętnicy szyjnej Ninjina.
- Nie tym razem, przyjacielu. – Odparł tamten, przyciskając rękojeść noża sprężynowego do wątroby Taki.
- Widzę, że w końcu coś się tu zmieniło. Jest Sensei?
- A gdzie by miał być? Przecież od brudnej roboty jesteśmy my, nie?
- Hej. Nie zapominaj, kto nas do tej „brudnej roboty” wyszkolił.
- Wiem, wiem. Po prostu jestem zły na ciebie, bo nie było cię aż pół roku. To, kogo tym razem przywlokłeś? Kolejnego bezdomnego?
- W przeciwieństwie do ciebie, on nie był bezdomnym. Mogę wejść?
- A hasło znasz?
„Tylko nie to… Jeśli zmienili hasło, to będzie źle…”
- Ej, przecież mnie znasz… Na co ta szopka?
- Podaj hasło, to cię wpuszczę.
- Hasłem nadal jest „Błękitna kamelia”?
- Nie… Zostało zmienione tak ze dwa razy, odkąd cię nie było. Sensei uznał, że nie można ryzykować.
- Żartujesz, prawda? Niemożliwe, żeby je zmienili!
- Cóż, przykro mi, ale to prawda. Teraz będę musiał cię zabić…
„O, nie. Ninjin zawsze był lepszy ode mnie w walce wręcz i…”
Nie dokończył myśli, bo rudy wojownik skoczył na niego, zwalając go z nóg. Gdy już leżeli na ziemi, Ninjin przyłożył mu nóż do gardła i…


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin