Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Ninja Sumire
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:11, 16 Lis 2008    Temat postu:

To nie fair... dlaczego chce go zabić ? Razz
Mam nadzieję że nie zginie....!
Szczerze Razz..... Bardzo mi sie podoba twoje opko i czekam na nowe ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:59, 07 Gru 2008    Temat postu:

Długo mnie tu nie było... Szkoła, szkoła, i jeszcze raz szkoła... Dlatego dopiero teraz mam chwilę, żeby przynajmniej skończyć rozdział. Czekam na komentarze. Miłego czytania!

ROZDZIAŁ 3
DAWNY ZNAJOMY cz. 2

- Dlaczego dajesz się robić w konia? – To pytanie przeszyło ciszę jak grom z jasnego nieba. Taka już był przygotowany na śmierć, w końcu nie byłoby to nic dziwnego. Takie przypadki już się działy. Nawet on sam likwidował próbujących się wedrzeć szpiegów.
- To… hasło nie zostało zmienione? – Zapytał niepewnie, wciąż nie mogąc uwierzyć, co się dzieje.
- No pewnie, że nie! Sensei nie jest głupi, nie zostawiłby na lodzie jednego z Łapaczy. Zwłaszcza, że ostatnio nikt się do tego zawodu nie chce garnąć…
- Ciekawe, dlaczego…
- Wchodź, Sensei oczekuje twojego przybycia.
- Zaczekaj… A odzew?
- Prawie bym zapomniał. Dzięki za przypomnienie. „Nie rośnie na drzewie.”
- Ninjin!
- No żartuję przecież! „Strumieniem płynie, a strumień ten zmierza ku morza głębinie.” Może być?
- Nie musiałeś tego tak poetycko recytować. Nie dałoby się rzeczywiście zmienić tego hasła? Trochę durne.
- Wiem, też mi się nie podoba, ale póki Łapacze i reszta są w terenie, nic się nie da zrobić. Nawiasem mówiąc, czy ten twój chłopak zna trasę?
- Nie, cały czas jest półprzytomny. Ledwie kontaktuje, gdy się do niego mówi.
- To dobrze… Dawałeś mu „leki”?
- Nie.
- To jeszcze lepiej. Ale w takim razie musisz się pospieszyć.
- To może skończmy już tę szopkę?
- Jeszcze tylko formalności. – To mówiąc, Ninjin podstawił Tace kartkę ze wzorem raportu pod nos. – I lepiej zrób to szybko, bo stary naprawdę się zdenerwuje. A wiesz, jak mu to szkodzi. – Tu wyszczerzył się wrednie.
- Niestety. – Wziął kartkę, wskoczył na konia i ruszył w stronę bramy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:17, 08 Gru 2008    Temat postu:

chociaż mnie głowa boli wysiliłam się dla ciebie i przeczytałam opko Razz Żebym musiała czytać tylko twoje:) Kolejna osoba zaczęła pisać opowiadanko Very Happy Z czego się cieszę,ale już nie nadążam Razz Twoje opko mi się bardzo podoba Smile Jest nawet humorystyczna postać Ninjina (nie wiem czy tak się pisze ), i o ile si zorientowałam to Taco gdzieś jedzie ciekawe gdzie...

a nawiasem mówiąc o co chodzi z tymi łapaczami? Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:28, 08 Gru 2008    Temat postu:

Nie Taco, tylko Taka! Zainteresowanym mogę podać znaczenia imion, bo one nie biorą się znikąd. Właściwie to już dojechał, ale nie chcę uprzedzać akcji. A Łapacze? Wszystko w swoim czasie... Razz
Następny rozdział! Enjoy!

ROZDZIAŁ 4
MISTRZ cz. 1

Ktoś, kto wszedłby tu po raz pierwszy, z trudem uwierzyłby, że tu jest wioska. Za bramą wznosiła się ściana lasu. Dopiero po wejściu weń, zauważyłby gdzieniegdzie domy. Od normalnych japońskich papierowych domów różniło je to, że miały ściany pomalowane na zielono, brązowo lub czarno. Taka skierował konia w stronę wioski. Minął magazyn broni, szpital, pozdrowił strażników strzegących wejścia do podziemi ( A/N: O tym potem. To NIE jest powieść fantasy!) i ruszył w kierunku większego od pozostałych budynku. Stali tam strażnicy.
- Stój! Kto idzie?!
- Łapacz Haitaka.
- Co tu robi Łapacz?
- Ukończyłem misję. Chcę się widzieć z Sensejem.
- Tak? Dla twojej wiadomości, Sensei jest zajęty. Mamy pilnować, żeby nikt mu nie przeszkadzał. Przyjdź później.
- Nie mam tyle czasu. Albo mnie przepuścicie, albo sam was przesunę. Wybór należy do was.
- Patrzcie, jaki cwaniak się znalazł! I co, myślisz, że dasz nam obu radę?
- Jeśli będzie taka potrzeba… Dlatego radzę się wam odsunąć.
- Bardzo śmieszne, ale nic z tego. – Żeby jeszcze uwiarygodnić swoje słowa, strażnik zasłonił sobą drzwi.
Taka niespiesznie zsiadł z konia, wyciągając ostentacyjnym ruchem nóż. W odpowiedzi strażnicy błyskawicznie dobyli mieczy. Taka wziął zamach, celując w niższego. Ten podniósł miecz, gotów do natychmiastowego odbicia ostrza. Ale zamiast noża z ręki Taki wyleciał senbon.* Strażnik, całkowicie odsłonięty, nie zdążył się obronić przed igłą. Dostał w kolano, po czym zwalił się na ziemię jak worek kartofli. Jego towarzysz rzucił się w przód, chcąc pomścić kompana. Taka powalił go jednym kopnięciem w pierś.
Za plecami usłyszał szum otwieranych drzwi.


--------------
* senbon - stalowa igła służąca do akupunktury, używana przez ninja jako broń


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:29, 13 Gru 2008    Temat postu:

Fajne szkoda że tak krótkie Razz Ciekawa jestem kogo zobaczy Taca Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:44, 16 Lut 2009    Temat postu:

ROZDZIAŁ 4
MISTRZ, cz. 2

- Zawsze w formie, dokładnie tak, jak tego można było się spodziewać po najlepszym z Łapaczy, Haitace!
W drzwiach stał starszy mężczyzna, mniej więcej sześćdziesięcioletni. Ubrany był w ciemnozielone kimono. W tej chwili uśmiechał się promiennie, ale pewne, nieliczne błyski w jego oczach zdradzały, że jest to człowiek niebezpieczny, bardziej nawet niż Haitaka. Broni nie miał żadnej.
- Witaj, Sensei. – Taka z szacunkiem skłonił się przed mężczyzną. Wszyscy w tej wiosce zwracali się do niego „Sensei”, do człowieka, który był przywódcą wioski, nauczycielem, i lekarzem. Jak naprawdę się nazywał – tego nie wiedział nikt.
- Witaj, witaj, Haitaka! Co cię sprowadza z powrotem do wioski?
- Wypełniłem misję.
- Dobrze to słyszeć. To kto to jest?
- Chłopiec.
Taka odwrócił się, podszedł do konia i ściągnął z jego grzbietu Sumire. Sensei obejrzał go i stwierdził:
- Nic mu nie będzie. To mocne dziecko. Dokonałeś dobrego wyboru.
- Czy mam oddać chłopca do szpitala?
- Nie ma takiej potrzeby. Za kilka dni będzie zdrowy. Przekaż go Kaori, będzie wiedziała, co z nim zrobić.
- Tak jest. – Taka ponownie ukłonił się, wsiadł na konia i ruszył na zachód, przez pola treningowe. Kaori mieszkała na krańcu wioski, w małym, zielonym domu. Nikt do końca nie wiedział, czym się zajmowała. Jedni twierdzili, że jest zielarką, inni, że zajmuje się obroną tej części wioski. Znała się na wielu rzeczach, i nigdy, nawet raz, nie opuściła wioski. Zawsze na miejscu, zawsze gotowa do działania – za taką ją mieli mieszkańcy. Unikała walki ze wszystkich sił, ale nieraz, zwłaszcza podczas Wiosennej Bitwy, musiała walczyć z kilkoma, kilkunastoma przeciwnikami na raz, a nie miała nawet jednej, małej blizny. Taka doskonale pamiętał, jak sam ją tu sprowadził dwadzieścia lat temu. Miała wtedy pięć lat, uciekła z domu, żeby nie stać się ofiarą ojca alkoholika. Tak przynajmniej twierdziła. Taka spotkał ją na głównym trakcie. Wtedy po raz pierwszy uratowała mu życie.
Rozmyślania przerwał mu odgłos rozsuwanych, papierowych drzwi. Na dziedziniec wyszła drobna dziewczyna, o oczach czarnych, jak bezgwiezdna noc. Tego samego koloru miała włosy, rozpuszczone, długie do pasa. Miała też na sobie kimono – brązowe, przewiązane czarnym obi*. Kaori była jedyną osobą po Senseju, która nosiła ten niepraktyczny ubiór. Taka zawsze uważał noszenie kimon za dziwactwo – w dodatku śmiertelnie niebezpieczne. Ale dziewczynie to nie przeszkadzało.
- Witaj z powrotem, Taka-senpai.**- Kaori uśmiechnęła się, widząc dawnego mentora i towarzysza.
- Dobrze cię widzieć, Kaori.
- Znowu przywiozłeś jakiegoś ledwie żywego dzieciaka?
- Niestety tak. Sensei powiedział, że będziesz wiedziała, co robić. – Podał dziewczynie chłopaka.
- O nic się nie martw. Poradzę sobie.
- Dziękuję. – Odwrócił się, by wsiąść na konia, gdy zatrzymał go jej głos:
- Zawsze w drodze, prawda?
- Wypełniam swoje zadanie. – Odparł tonem lekkiego ostrzeżenia.
- Ruszaj więc, Samotny Wilku. Bez takich jak ty nasza wioska przestałaby istnieć. Niech cię prowadzi wiatr i pozwoli bezpiecznie do nas powrócić.
- Jeszcze raz dziękuję.
- No i…
- Tak?
- Nie zapomnij o raporcie.
- Masz rację. Nie zapomnę. – Jednym skokiem znalazł się w siodle i odjechał. Kaori stała u wejścia do swojego domu i patrzyła za nim, dopóki nie zniknął w oddali. Gdzieś w chmurach krzyknął orzeł.

* obi - szeroki, długi na kilka metrów jedwabny pas, często ozdobny, służący wiązaniu kimona
** senpai - "starszy, wyższy stopniem" Zazwyczaj używane w stosunku do starszych kolegów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata0512
One step closer 
<i>One step closer  <i>



Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 15148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polonia -Tarnowskie Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:39, 16 Lut 2009    Temat postu:

No w końcu Razz Już myslałam że wena ci nie wróci ;D
Nie będę krytykować bo mi się nie chce Smile
Świetne zakończenie "Gdzieś w chmurach krzyknął orzeł."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
r@ni
Deliciosamente.
<i>Deliciosamente.</i>



Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 5042
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:18, 28 Lut 2009    Temat postu:

No no Hatsu Wink ..super..co prawda(nie bede przeciez klamac Very Happy)przeczytalam narazie ostatnia czesc..bo czasu nie mam na wiecej..ale powiem Ci ze piszesz bardzo ciekawie..i pomimo ze tego typu opowiadania(w ogle anime)...wciągneło mnie.
Ja nie mam do Ciebie dlaeko,bo uwielbiam Indie Wink
Pozdrawiam :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:43, 27 Lut 2010    Temat postu:

Witam ponownie wszystkich przeglądających ten temat! Wiem, że od czasu umieszczenia tu ostatniego fragmentu opowiadania minął ponad rok, ale lepiej późno niż wcale, tak więc oto jest nowy fragment. (Już widzę tą radość na waszych twarzach, kiedy otworzycie pocztę, a tam "Forum rbdizbuntowani: Powiadomienie o odpowiedzi: Ninja Sumire" INNER HATSU: Tja, optymistka. Lepiej weź się za naukę, bo pisanie opowiadań ci nie wychodzi. HATSU: Zamknij się i daj mi skończyć wstęp!) Krótki dość i niewiele wnoszący do fabuły, ale co poradzić. Takie też są potrzebne.

ROZDZIAŁ 5
POCZĄTEK NOWEGO ŻYCIA, cz. 1

Minęło kilka dni. W niewielkiej, ale bardzo jasnej sali spał mały chłopiec. Rzucał się na futonie*, wreszcie gwałtownie usiadł, krzycząc:
- Nie, proszę, nie!
Na te słowa wbiegła do pomieszczenia, gwałtownie odsuwając shoji**, młoda kobieta. Miała na sobie jasnozielone kimono, przewiązane żółtym obi. Uklękła przy chłopcu, kładąc mu rękę na czole, i spytała:
- Co się stało?
- Coś mi się przyśniło, Kaori-san. Coś… bardzo dziwnego.
- Co takiego?
- Nie pamiętam… Był tam jakiś mężczyzna… Jakiś wysoki budynek… Zamek albo świątynia…
- Rozumiem. Połóż się i spróbuj zasnąć, Sumire-kun***. Musisz teraz odpoczywać.
Chłopak jednak zaczął się rozglądać, po raz pierwszy od… No właśnie, od jak dawna? Jak długo tu był?
- Gdzie ja jestem?
- W moim domu. W wiosce Iga.
- A jak długo?
- Tydzień.
- Gdzie jest Taka-san?
- Mówisz o Haitace? Wyjechał kilka dni temu.
Chłopcu głośno zaburczało w brzuchu. Kaori zaśmiała się i wyszła z pokoju, mówiąc, że przyniesie mu śniadanie.
Sumire zamyślił się. Starał się przypomnieć sobie coś z ostatnich dni, ale jedyne, co zapamiętał, to kilka dni podróży i to, jak nagle źle się poczuł. Z tego, co działo się później, pamiętał jedynie dziwny smak jakiegoś napoju, twarz kobiety i jej głos: „Wszystko będzie dobrze.” Usłyszał również imię Kaori, wypowiedziane przez jakiegoś obcego mężczyznę, a po tym odgłos jakby uderzenia. To było wszystko.
Usłyszał szum odsuwanego shoji. Kaori podała mu tacę ze śniadaniem. Gdy jadł, usłyszał westchnienie:
- A więc to jutro…
- Co ma być jutro?
- Jutro będziesz miał gościa.
- Tak? Kto to?
- Zobaczysz.
Wstała i wyszła z pokoju. Chłopak cały dzień przespał. Tym razem nie miał żadnych snów.

*futon - materac do spania, na dzień jest składany i wkładany do szafy
**shoji - rozsuwane papierowe drzwi/ściany
***-kun - przyrostek dodawany do imion młodych chłopców


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatsu
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd pochodzę i do nikąd idę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:59, 22 Kwi 2010    Temat postu:

Na wstępie, jeżeli frekwencja (albo raczej jej brak) odwiedzających ten temat i pozostawiających coś po sobie, będzie taka sama, to w punkcie regulaminu mówiącym o niepisaniu post pod postem proponuję dodać jeszcze jeden wyjątek: opowiadania.
(dodatkowo prośba do moderatorki: Błagam cię, wyłącz jeśli możesz automatyczne wstawianie emotikon. Dlaczego? Zauważyłam, że w poprzednich rozdziałach zamiast słów "c.i.s.z.a" i k.ą.p.i.e.l były emotki. Przecież to utrudnia zrozumienie tekstu!)
Was do pisania komentarzy widocznie trzeba zmusić, więc od dzisiaj przestaję pisać wyjaśnienia pod każdą notką. Jeśli chcecie coś mieć wyjaśnione, piszcie w komentarzu.
Do tego, ogłaszam, że następną część opowiadania dodam, gdy dostanę przynajmniej jednego posta (chyba, że ktoś się wstydzi, to PW) z konstruktywną opinią. To znaczy nie będzie to pytanie o wyjaśnienie ani banalne teksty typu "świetnie", "super", "pisz dalej", etc. Konstruktywna opinia powinna zawierać co najmniej trzy zdania na temat.
Czasem bywa tak, że wena mnie opuszcza. Każdy konstruktywny komentarz sprawia, że wraca, lub przyspiesza ten powrót.


ROZDZIAŁ 5
POCZĄTEK NOWEGO ŻYCIA cz. 2

Następnego dnia Kaori obudziła go o świcie, ubrała go, uczesała podała mu śniadanie i kazała jeść szybko. Chłopak starał się nie zadawać żadnych pytań, bo dostrzegł zdenerwowanie dziewczyny. Ledwie skończył jeść, Kaori zabrała talerze i gdzieś wybiegła. Wtedy drzwi shoji się rozsunęły i przeszedł przez nie wysoki mężczyzna w granatowym kimonie. Słysząc rozsuwające się shoji, Kaori wybiegła z kuchni uzbrojona w nóż kuchenny, jednak widząc przybysza ukłoniła się, chowając nóż za obi.
- Witaj, Sensei.
- Witaj, Kaori. Jak chłopiec?
- Jest zdrów i gotowy. Oddaję go pod twoją opiekę.
Mężczyzna podszedł do Sumire, wciąż zbyt przestraszonego i zdziwionego, by się odezwać i powiedział krótko:
- Idziemy, chłopcze.
Następnie, nie oglądając się na chłopca, wyszedł z mieszkania Kaori. Chłopiec wstał, rozejrzał się, ale nie zobaczywszy nigdzie Kaori, która ponownie zniknęła w kuchni, wyszedł za mężczyzną.
Tego dnia nie było chmur, słońce świeciło zapowiadając późniejszy upał. W pomieszczeniu mężczyzna zwany Sensejem wydawał się ogromny i przerażający. Tu jednak, pod gołym niebem, nie wyglądał już tak strasznie i Sumire zdobył się na odwagę, żeby zapytać.
- Do czego jestem gotowy?
Tamten, nie odwracając się, odpowiedział.
- Do rozpoczęcia treningu, chłopcze.
- Treningu? Będę samurajem?
- Lepiej, chłopcze, znacznie lepiej… Teraz idź szybciej. Nie możemy się spóźnić.
Mężczyzna przyspieszył i Sumire musiał zacząć biec, żeby dotrzymać mu kroku. Nie miał już czasu zadawać pytań ani rozglądać się, skupił się na dotrzymywaniu kroku mężczyźnie i prawie by na niego wpadł, gdy ten nagle się zatrzymał. Stali przed domem bardzo podobnym do domu Kaori, tylko dużo większym. Z domu wyszedł mężczyzna koło trzydziestki, ubrany w czarny strój ninja.
- Witaj, Sensei. Znów przyprowadziłeś mi jakąś marną namiastkę mężczyzny, z której mam zrobić wojownika?
- Tak, a w dodatku oczekuję, że zrobisz z niego dobrego wojownika.
- To się okaże. Podejdź tu, chłopcze. Jak się nazywasz?
- Sumire, proszę pana.
- Jestem Koe, i tak masz się do mnie zwracać. No, wchodź do środka.
Gdy Sumire zniknął za drzwiami shoji, Sensei zwrócił się do mężczyzny.
- Wrócę tu, gdy będzie gotowy do prób.
- O ile przeżyje – odparł oschle Koe i bez pożegnania odwrócił się i wszedł do wnętrza domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rbdizbuntowani.fora.pl Strona Główna -> Wasza twórczość / Opowiadania niezakończone Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin